Zapowiadając serię GeForce 10, Nvidia wspominała o cenie wynoszącej 599 dolarów za topowy model GTX 1080 w wersji autorskiej, przy okazji wyceniając konstrukcję referencyjną o 100 dolarów wyżej. I właśnie ceny referentów sprawiły, że producenci niespecjalnie kwapią się do utrzymywania pierwotnie zadeklarowanego progu. Wystarczy podać tutaj za przykład firmę Asus, która za akcelerator GTX 1080 Strix Gaming żąda 679 dolarów, co jest ponoć spowodowane ekskluzywnym charakterem tejże jednostki. Tym niemniej Asus obiecuje, że niekorzystna sytuacja wkrótce ulegnie poprawie, a zalążkiem dobrej zmiany ma być nowo zaprezentowany GTX 1080 Turbo, wyceniony właśnie na obiecane 599 dolarów.
Asus GTX 1080 różni się od modelu referencyjnego tylko pojedynczymi detalami, ale powinien być od niego zauważalnie tańszy.
GTX 1080 Turbo to karta łudząco podobna do referencyjnej edycji Founders, wyposażona w system chłodzenia z komorą parową i skrajnie ulokowanym wentylatorem promieniowym, jednak oparta na częściowo zmodyfikowanym laminacie. Najbardziej widoczną nowinką jest przebudowane podświetlenie, które w wydaniu Asusa wykorzystuje diody RGB, a co za tym idzie możliwa jest programowa zmiana koloru iluminacji. Ponadto na płytce drukowanej znalazło się miejsce dla 4-pinowego złącza PWM, które umożliwia podłączenie stosownego wentylatora, by następnie GPU mogło nim sterować w oparciu o poziom obciążenia. Co ciekawe, w topowym Striksie znajdziemy nie jedno, lecz dwa gniazda tego typu.
Poza dwiema wspomnianymi przeróbkami, Asus GTX 1080 Turbo nie odbiega od wydania Founders. I tak zarówno panel wyjść obrazu, jak i konfiguracja złącz zasilania nie została zmieniona. Producent nie zdecydował się również na żadne O/C, co przekłada się na domyślne taktowania - zegar bazowy na poziomie 1607 MHz i 8 GB pamięci GDDR5X o rzeczywistej częstotliwości 1250 MHz. Kiedy sprzęt trafi na sklepowe półki? Trudno stwierdzić. Wiemy natomiast, że cena powinna wynieść dokładnie 599 dolarów.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Asus przedstawia GTX 1080 Turbo. Wreszcie doczekamy się topowego Pascala za obiecane 599 dolarów?