Test karty graficznej XFX Radeon RX 480 Core

Test karty graficznej XFX Radeon RX 480 Core

Nie ma co ukrywać, ubiegły rok nie należy do wyjątkowo udanych dla AMD. Co prawda Czerwoni wydali kilka nowych modeli, jednak były to albo zapożyczenia z ubiegłych generacji, albo propozycje na kieszeń nielicznych. Choć w ogólnym rozrachunku wszystkie te produkty okazały się konkurencyjne wobec rozwiązań Nvidii, zawsze brakowało im swoistej kropki nad i, czynnika przeważającego szalę. Innymi słowy: czegoś, co mogło przekonać do wyboru Radeona.  Tym samym koncern z Sunnyvale został zmuszony do zmiany polityki produktowej. Owocem tego procesu są karty z serii Polaris, które nie aspirują do miana okrętów flagowych, ale wstrzeliwują się tam, gdzie skoncentrowani na hi-endzie Zieloni nie mają nic do zaoferowania. Motywem przewodnim Polarisów jest wprowadzenie najnowszej technologii do niższych półek cenowych, przy zachowaniu korzystnego stosunku wydajności do ceny. Jak z tego zadania wywiązuje się najszybszy ze wspomnianych układów, czyli Radeon RX 480? Sprawdźmy to.

Niczym u schyłku 2010 roku, AMD otwiera generację kartami ze średniej półki. Zatem uderzenie następuje tam, gdzie Nvidia nie posiada swojego zawodnika, przynajmniej do czasu premiery GTX-a 1060.

Nieczęsto zdarza się, by producent jednocześnie zapowiadał aż trzy karty graficzne, ale tak jest w tym przypadku. AMD niemalże na raz wydaje modele RX 480, RX 470 oraz RX 460. Dwa pierwsze to implementacje chipa Polaris 10, a ostatni – uboższego Polaris 11.  Zgodnie z logiką narzuconą nazewnictwem, testowana czterysta-osiemdziesiątka to najwydajniejszy z debiutantów. Analogicznie, niższy numerek oznacza wolniejszą kartę. Warto zwrócić uwagę, że tym razem zrezygnowano z prefiksów R9 i R7 odróżniających segmenty wydajnościowe, a także symbolu „X” świadczącego o wykorzystaniu kompletnej struktury krzemowej. Przedstawiciele AMD uznali dotychczasowe oznaczenia za mylące, podając dla przykładu zbieżność nazw pomiędzy dedykowanymi akceleratorami serii R7 a integrami w APU Kaveri.  Wspominam o tym nie z uwagi na jakąś większą wartość nazewnictwa, ale w celu unaocznienia odmienionego podejścia producenta – Radeony RX mają być pod każdym względem przystępniejsze od swych poprzedników.

Najwydajniejszy z Polarisów, tytułowy RX 480, debiutuje w cenie 229 lub 199 dolarów, kolejno za model 8- oraz 4-gigabajtowy, co czyni go bezpośrednim sukcesorem ubiegłorocznego R9 380X. Tym niemniej patrząc na powyższą tabelę, nietrudno dostrzec, że nowość delikatnie zahacza też o pozycję droższego R9 390. Matematycznie Polaris mieści się dokładnie pomiędzy R9 380X i R9 390, oferując 36 bloków CU, składających się łącznie na 2304 procesory strumieniowe i 144 jednostki teksturujące, co oznacza zaledwie 10-procentową stratę do trzysta-dziewięćdziesiątki. Biorąc pod uwagę usprawnienia w architekturze, można byłoby zaryzykować postawienie tutaj znaku równości. Tyle tylko, że do powyższych danych dochodzi jeszcze dwukrotnie zwężona magistrala pamięci, a co za tym idzie przycięta w identycznej skali liczba ROP-ów. Ciężko więc oczekiwać po RX-ie rozbicia droższego reprezentanta serii R 300, zwłaszcza w rozdzielczościach wyższych niż Full HD, aczkolwiek specyfikacja budzi nadzieje na naprawdę rozsądne GPU, w równie rozsądnej cenie. Zanim jednak przejdziemy do właściwych testów, rzućmy przez chwilę okiem na architekturę…

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test karty graficznej XFX Radeon RX 480 Core

 0