Specjaliści krytycznie oceniają propozycję wpisania gier na listę chorób

Problem szkodliwego wpływu gier na ludzi podejmowany jest okresowo przez wiele instytucji, czy ekspertów. Jednak do tej pory nie udało się jednoznacznie stwierdzić ich negatywnego działania.

W grudniu ubiegłego roku Światowa Organizacja Zdrowia wprowadziła pojęcie uzależnienia od gier na wstępną listę chorób obowiązującą od 2018 roku. Postrzega się je na równi z hazardem, a uzasadnienie WHO sugeruje, że u obserwowanych pacjentów występują zaburzenia umysłowe i behawioralne - podobne do tych na tle alkoholu, czy narkotyków. Tak też miały być klasyfikowane. W styczniu organizacja Entertainment Software Association wyśmiała tę propozycję mówiąc, iż trywializuje prawdziwe problemy ze zdrowiem psychicznym. Dodatkowo około 36 specjalistów parających się zagadnieniami natury psychologicznej miało również kategorycznie sprzeciwić się wpisaniu gier na wspomnianą listę przez Światową Organizację Zdrowia. 

WHO chce wpisać stwierdzenie uzależnienia od gier na oficjalną listę chorób, ale większość ekspertów jest temu przeciwna z racji niewystarczających dowodów na występowanie tegoż zjawiska u ludzi

Wielu naukowców twierdzi, iż nie da się jednoznacznie ocenić negatywnego wpływu gier wideo na ludzkie umysły. Takowe głosy pojawiają się nawet w grupie popierającej diagnozę. Istnieje, bowiem mało wystarczających dowodów na poparcie wszelkich postawionych tez. Uzależnienie powinno być uprzednio jasno udokumentowane i opisane, by mogło trafić na jakąkolwiek listę chorób. Warto nadmienić, że pewien branżowy portal wysłał dwa miesiące temu do WHO zapytanie o konkretne przykłady klinicznych przypadków z występującymi objawami, lecz nie doczekał się odpowiedzi. Stowarzyszenie ma więc za mało "dowodów zbrodni", by posadzić naszą ulubioną gałąź rozrywki na ławie oskarżonych. Z takiego samego założenia wychodzi większość ludzi, która raczyła wyśmiać całą sprawę.