Sprawy z wybuchającymi fabletami Samsunga ciąg dalszy - tym razem zarówno na płaszczyźnie technicznej, jak i finansowej. Jak wiadomo, koreański koncern zdecydował się na przyjęcie zwrotów wadliwych egzemplarzy. Według Wall Street Journal cała akcja będzie firmę kosztować aż 904 miliony dolarów. Przy okazji poznaliśmy też przyczyny takiego stanu rzeczy.
Samsung na ten moment ma około 2,5 miliona urządzeń, które oczekują na zwrot. Interesujący jest fakt, że korporacja używa różnych producentów akumulatorów, aby zasilić nimi telefony z rozmaitych regionów świata. Dla przykładu, w Chinach baterie pochodzą od Amperex Technology, który jest częścią japońskiego TDK Corp, podczas gdy dla reszty świata przeznaczone są wyroby Samsung SDI. Ostatnia ze wspomnianych firm, jak się można domyślić, jest spółką zależną od koreańskiego giganta i fablety wyposażone w ich ogniwa mają dolegliwości. Galaxy Note 7 z rynku chińskiego nie notują żadnych problemów z działaniem.
Producent ferelnego modelu twierdzi, że eksplozje baterii nie mają nic wspólnego z samym działaniem smarfona, a sprzedaż została wstrzymana z powodu wady fabrycznej akumulatorów. Usterka powstaje na poziomie produkcyjnym i powoduje nieprawidłowe zbliżenie się elektrod pozytywnych i negatywnych w dotkniętych bolączką urządzeniach. Jeden z szefów Samsunga przypuszcza, że standardy kontroli jakości w trakcie procesu produkcyjnego mogą być niewystarczające.
Samsung przez ostatnie wydarzenia z pewnością nie ma powodów do dumy. Pomimo tego, iż korporacja zachowała się honorowo oferując wymianę wadliwych modeli czy możliwość zamiany na Galaxy S7/S7 Edge wraz ze zwrotem gotówki spowodowanym różnicą w cenie, a dla konsumentów ze Stanów Zjednoczonych dodatkowo jeszcze kartę podarunkową na kwotę 25 dolarów, to i tak pozostaje niesmak w ustach - nie tylko nabywców defektowych egzemplarzy, ale również osób przyglądających się całej sytuacji.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Zwroty Galaxy Note 7 będą kosztować ponad 900 milionów dolarów, znamy przyczyny techniczne problemów