Międzynarodowy konflikt o cenzurowanie 4chan eskaluje. W sprawę włącza się Biały Dom

Międzynarodowy konflikt o cenzurowanie 4chan eskaluje. W sprawę włącza się Biały Dom

4chan, jedna z najbardziej kontrowersyjnych platform sieciowych, znalazł się na celowniku brytyjskiego regulatora komunikacji Ofcom.

Brytyjski organ oskarżył serwis o ignorowanie obowiązków wynikających z nowego prawa o bezpieczeństwie w sieci – Online Safety Act. Prawnicy reprezentujący amerykańską spółkę odpowiedzieli jednak stanowczo, oskarżając Wielką Brytanię o nielegalne próby cenzury i zapowiadając sądową batalię w Stanach Zjednoczonych.

Ofcom wchodzi do gry

13 sierpnia Ofcom ogłosił tymczasową decyzję, w której zarzucił 4chanowi niewywiązanie się z dwóch formalnych próśb dotyczących przekazania informacji. Regulator wskazał również na uchybienia w zakresie oceny ryzyka związanego z nielegalnymi treściami oraz na brak działań w sferze bezpieczeństwa. W dokumencie znalazła się także propozycja kary finansowej w wysokości 20 tysięcy funtów.

Choć 4chan działa wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, nie zatrudnia pracowników ani nie posiada majątku w Wielkiej Brytanii, regulator nie zamierza rezygnować z dalszego postępowania. Sprawa stała się testem dla egzekwowania prawa eksterytorialnie i prób rozciągania brytyjskich regulacji poza własną jurysdykcję.

„Nie pozwolimy na atak”

Na zarzuty zareagowali prawnicy Preston Byrne i Ron Coleman. W publicznym oświadczeniu określili działania Wielkiej Brytanii mianem „nielegalnej kampanii nękania” amerykańskich firm technologicznych. Ich zdaniem egzekwowanie Online Safety Act poza granicami Wysp stoi w sprzeczności z amerykańską konstytucją, a w szczególności z Pierwszą Poprawką gwarantującą wolność słowa.

Byrne ostrzegł, że każdy atak na przedsiębiorstwa z USA spotka się z „koordynowaną reakcją prawną”. Prawnicy zapowiedzieli też, że żadna grzywna nie zostanie wyegzekwowana na amerykańskim terytorium, gdyż sądy w USA nie uznają takich roszczeń.

Sprawa wkracza na szczebel dyplomatyczny

Konflikt przestał być jedynie sporem prawnym. Biały Dom już powiadomił federalne agencje i skierował ostrzeżenie do Londynu. Według adwokatów 4chana administracja Donalda Trumpa powinna włączyć do sprawy wszelkie instrumenty dyplomatyczne, by powstrzymać „eksterytorialne nakazy cenzury”. Wzywają oni do politycznego rozwiązania kryzysu i interwencji na najwyższym szczeblu.

Granice wolności słowa w sieci

Spór wywołuje szerszą dyskusję o tym, w jakim stopniu rządy mogą kontrolować treści publikowane na platformach działających poza ich granicami. Krytycy brytyjskiego podejścia twierdzą, że takie praktyki stanowią bezpośrednie zagrożenie dla wolności słowa gwarantowanej w USA. Zwolennicy regulacji wskazują natomiast, że globalne platformy muszą brać odpowiedzialność za treści nielegalne i szkodliwe, niezależnie od miejsca rejestracji.

4chan zastrzegł swoje prawa i zapowiada przygotowania do sądowej obrony w Stanach Zjednoczonych. Londyn pozostaje jednak nieugięty, a decyzja Ofcomu ma charakter tymczasowy i otwiera drogę do kolejnych działań przeciwko platformie. Konflikt przenosi się na arenę międzynarodową i może stać się precedensem w sprawie cyfrowej suwerenności państw.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Międzynarodowy konflikt o cenzurowanie 4chan eskaluje. W sprawę włącza się Biały Dom

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł