Po latach głębokich cięć kadrowych, które poważnie osłabiły zdolność do egzekwowania prawa podatkowego, amerykańska Służba Skarbowa (IRS) ogłosiła plan oparcia przyszłości ściągalności podatków na… sztucznej inteligencji. Pomysł ten ujrzał światło dzienne podczas wtorkowego przesłuchania przed Izba Reprezentantów, w trakcie którego Sekretarz Skarbu USA Scott Bessent przedstawił propozycję budżetową resortu.
W odpowiedzi na pytanie kongresmena Steny’ego Hoyera (Partia Demokratyczna, Maryland) o wpływ cięć budżetowych i ograniczeń kadrowych w IRS na efektywność poboru podatków, Bessent wyraził zaskakujący optymizm. „Wierzę, że dzięki inteligentniejszemu IT, dzięki temu boomowi AI, możemy zwiększyć ściągalność” – powiedział, nie wdając się jednak w szczegóły dotyczące konkretnych zastosowań sztucznej inteligencji.
Kadrowe cięcia, które odbijają się czkawką
IRS zmaga się z ogromnym problemem kadrowym – jak wynika z najnowszego raportu Biura Generalnego Inspektora Skarbu Państwa, od marca 2020 roku pracę w agencji straciło ponad 11 000 osób, co stanowi około 11% całej siły roboczej urzędu. Najbardziej dotkniętymi grupami byli agenci ds. dochodów, odpowiedzialni za kontrolę prawidłowości deklaracji podatkowych (31% redukcji), oraz urzędnicy ds. windykacji, zajmujący się egzekwowaniem należności (18% zwolnionych).
Bessent zaznaczył, że przywracanie tych stanowisk tradycyjnymi metodami nie ma większego sensu. „Zatrudnienie niedoświadczonych agentów ds. windykacji nie przełoży się na wyższą skuteczność ściągalności” – stwierdził podczas przesłuchania.
AI – nowe oblicze fiskusa?
IRS potwierdziło już, że sztuczna inteligencja jest obecnie wykorzystywana w działaniach operacyjnych, analizie zgodności, wykrywaniu oszustw oraz obsłudze podatników. Agencja zaznacza, że wszystkie przypadki użycia AI muszą być zgodne z restrykcyjnymi standardami prywatności i bezpieczeństwa. Jednak na razie nie ujawniono, w jaki sposób technologia ta zostanie wykorzystana do zastąpienia kluczowych funkcji wcześniej realizowanych przez ludzi.
Pomysł, by automatyzacja zapełniła luki pozostawione przez doświadczonych agentów podatkowych, spotyka się z mieszanymi reakcjami – również w kontekście szerszych zjawisk zachodzących na rynku pracy.
AI nie tylko wspiera – AI już zastępuje
Jeszcze kilka lat temu liderzy polityczni i biznesowi jednogłośnie zapewniali, że sztuczna inteligencja nie odbierze ludziom pracy, a jedynie ułatwi ich wykonywanie. Rzeczywistość coraz wyraźniej odbiega od tej deklaracji.
W lutym gigant chmurowy Workday ogłosił zwolnienie 8% załogi – 1750 pracowników – wskazując jako powód automatyzację opartą na AI. CrowdStrike zapowiedziało podobne działania zaledwie kilka dni temu, a dyrektor generalny IBM, Arvind Krishna, nie kryje, że jego firma już zastąpiła setki pracowników HR algorytmami sztucznej inteligencji, co – jego zdaniem – pozwoliło przeznaczyć więcej zasobów na zatrudnienie programistów, marketerów i handlowców.
AI: boom inwestycyjny, który nie przynosi zysków?
Paradoksalnie, dzień po wspomnianych deklaracjach Krishny, IBM opublikowało badanie przeprowadzone wśród 2000 dyrektorów firm, które ujawniło, że tylko 25% inicjatyw związanych z AI przyniosło realne, oczekiwane zyski. Dla większości firm inwestowanie w AI nie wynikało z przekonania o jej skuteczności, lecz z obawy przed pozostaniem w tyle za konkurencją.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Pozwalniali urzędników, a teraz jest problem. Rozwiązanie budzi wątpliwości