Apple TV chce płacić aktorom i producentom na podstawie wyników oglądalności

Apple TV stoi przed rewolucyjną zmianą w sposobie wynagradzania osób zaangażowanych w tworzenie filmów i seriali telewizyjnych. Zamiast tradycyjnego modelu, opartego na płaceniu za produkcję, firma z Cupertino rozważa przejście na system premii oparty na osiągnięciach.

Według wewnętrznego dokumentu, ekipa produkcyjna otrzymałaby premie w przypadku sukcesu filmu lub serialu. Apple proponuje wykorzystanie systemu punktowego do ustalenia wysokości tych dodatkowych wynagrodzeń, bazując na liczbie subskrybentów, czasie oglądania oraz kosztach produkcji w stosunku do oglądalności. Najlepsze produkcje mogłyby sięgnąć premii nawet do 10,5 miliona dolarów.

„Kiedy dostajesz 10 milionów dolarów, niezależnie od tego, czy Twój program jest dobry, czy zły, masz mniejszą motywację, aby zrobić to dobrze”.

Ta zmiana nie tylko wpłynęłaby korzystnie na ekipę produkcyjną, ale także mogłaby wymusić obniżenie podstawowych wynagrodzeń dla aktorów i innych pracowników, z zachętą w postaci premii za wysiłek. Choć reakcja Hollywood może być przewidywalna, to jednak warto zauważyć, że taki model płatności miałby zastosowanie tylko do wewnętrznych produkcji Apple'a. Plan jest jeszcze na etapie koncepcji, a firma z Cupertino konsultuje się z przedstawicielami branży, zanim podejmie ostateczną decyzję. Warto również zauważyć, że podobne rozwiązania już stosują konkurencyjne platformy, takie jak Netflix, Amazon i Disney, co może świadczyć o trendzie zmian w branży filmowej i telewizyjnej.

Propozycja Apple TV wprowadzenia modelu płatności opartego na osiągnięciach spotkała się z odruchowym odrzuceniem ze strony wielu producentów i aktorów. Przyzwyczajeni do stałych wynagrodzeń, niezależnie od sukcesu czy porażki filmów i seriali, wielu z nich nie jest skłonnych zaakceptować zmiany. Jednakże nie wszyscy podzielają tę opinię. Szef United Talent Agency, Jeremy Zimmer, oraz producent Jason Blum, głoszą ten sam argument na rzecz wynagradzania opartego na osiągnięciach. "Kiedy dostajesz 10 milionów dolarów, niezależnie od tego, czy twój program jest dobry, czy zły, masz mniejszą motywację, aby zrobić to dobrze" - podkreślają. Zimmer dodaje: "Dobra wiadomość jest taka, że wszyscy o tym myślą i mówią", co sugeruje, że pomysł ten budzi szeroką dyskusję w branży.