Sprawa aresztowanie Maxiego Allena i Rosalind Levine w Borehamwood w hrabstwie Hertfordshire powraca. Para rodziców, zatrzymana w styczniu po prywatnej rozmowie na WhatsAppie dotyczącej szkoły ich córki, otrzymała odszkodowanie od policji Hertfordshire, choć funkcjonariusze najwyraźniej nie zamierzają za nic przepraszać.
Zdarzenia z początku roku przypominały sceny rodem z dystopinego filmu. Sześciu funkcjonariuszy zjawiło się w domu Levine, w asyście dwóch radiowozów i policyjnego vana. Powodem była prywatna wiadomość, którą władze Cowley Hill Primary School uznały za złośliwą. Na komisariacie Allen i Levine spędzili jedenaście godzin. Nie przedstawiono im jasnych podstaw oskarżeń ani treści wiadomości, która stała się pretekstem do interwencji.
Levine, producentka telewizyjna, powiedziała, że cieszy się z zakończenia tej gehenny i ma nadzieję, że dzięki tej sprawie uda się zapobiec podobnym zdarzeniom u innych. „Obawiam się jednak, że nie będziemy ostatnimi”
Niewygodne pytania stają się sprawą policyjną
Źródłem konfliktu było pytanie o procedurę wyboru nowego dyrektora szkoły, zadane przez Allena w gronie rodziców. Jego dociekliwość nie spotkała się z rozmową ze strony placówki. Zamiast dialogu pojawiły się ostrzeżenia rady szkoły, zakaz wstępu na teren placówki oraz atmosfera podejrzliwości. Gdy para zaczęła wymieniać się opiniami z innymi rodzicami na WhatsAppie, szkoła przekazała sprawę policji.
W tle trwał spór o opiekę nad ich córką Saschą, uczennicą z padaczką i niepełnosprawnością. Rodzice nie zgadzali się z oceną działań szkoły, a administracja miała dość ich dociekań. W efekcie prywatna rozmowa została potraktowana jak potencjalne zagrożenie.
BREAKING - Hertfordshire Police threatened local Councillor, telling her not to help parents in school WhatsApp group row and warning her that she ‘risked becoming a suspect’ herself if she tried to intervene to defuse the situation (via @TheTimes) https://t.co/YzIxhxcFof
— Joe Rich (@joerichlaw) March 29, 2025
Areszt bez dowodów i cisza po wszystkim
Po kilku tygodniach postępowanie policji umorzono. Nie pojawiły się dowody wskazujące na to, że rodzice naruszyli jakiekolwiek przepisy. Rodzina musiała jednak zmierzyć się z konsekwencjami stresującego zatrzymania, napiętnowania w lokalnej społeczności oraz brakiem informacji o powodach działań służb.
W marcu para otrzymała pierwsze odszkodowanie. Teraz przyszła druga wypłata, znacznie wyższa. Policja Hertfordshire przekazała 20 tysięcy funtów, potwierdzając bezprawność aresztowania. To jednak jedyna rzecz, na którą się zdecydowano.
Nie padło ani jedno słowo przeprosin. Nie pojawiła się nawet oficjalna, rutynowa formułka o „żałowaniu incydentu”. Zawarto porozumienie i zakończono sprawę w sposób administracyjny. Allen przyznał, że wiadomość o ugodzie miała dla niego silny ładunek emocjonalny, ale nie zmienia to faktu, że zabrakło elementarnego gestu.
„Policja nie powinna być narzędziem władz publicznych do blokowania uzasadnionych komentarzy i kontroli” - dodaje Allen.
Milczenie, które wybrzmiewa głośniej niż areszt
Brak przeprosin wywołał większe oburzenie niż sama wysokość wypłaty. Levine podkreśliła, że liczyła na coś więcej niż pieniądze. Ugoda przyniosła ulgę, ale nie dała poczucia, że instytucje wyciągnęły wnioski.
Zdarzenie zyskało szerszy wymiar. Rodzice wskazują, że policja staje się narzędziem administracji publicznej, używanym do tłumienia niewygodnych rozmów. Szkoły, samorządy i inne podmioty zgłaszają na policję rodziców, mieszkańców i aktywistów, gdy pojawia się konflikt. W efekcie zwykła rozmowa w komunikatorze internetowym może zostać zakwalifikowana jako sprawa wymagająca policyjnej interwencji.
Delikatna granica między komunikacją a kontrolą
Sprawa Allena i Levine ujawniła coś więcej niż lokalny spór. Pokazała, że w Wielkiej Brytanii granica między swobodną wypowiedzią a reakcją aparatu państwowego staje się coraz bardziej krucha. Zwykła opinia w prywatnym czacie została potraktowana jak zagrożenie. Pojawia się pytanie, czy w cyfrowej przestrzeni władze nie zyskały narzędzia, które działa szybciej i ostrzej niż tradycyjna administracja.
Para rodziców otrzymała odszkodowanie. Jednocześnie ma świadomość, że instytucje odpowiedzialne za ich krzywdę uznały sprawę za zamkniętą bez słowa wyjaśnienia. W praktyce oznacza to brak refleksji systemu, który najpierw przesadza z reakcją, a później liczy na ciszę i zmęczenie opinii publicznej.
Ta historia nie zatrzyma się na jednym incydencie. Już dziś staje się przykładem dla organizacji prawnych i technologicznych, które monitorują granice cyfrowej inwigilacji i odpowiedzialności instytucji publicznych. Łatwość, z jaką policja sięgnęła po środki przysługujące w sytuacjach krytycznych, odsłania niepokojący kierunek.
Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Pokaż / Dodaj komentarze do:
Policja aresztuje za wiadomości na WhatsApp. Żenujące odszkodowanie i brak przeprosin