Użytkownicy systemu Windows 11 mogą natknąć się na nowy, tajemniczy wpis w Podglądzie zdarzeń. Problem występuje po zainstalowaniu lipcowej wersji zapoznawczej aktualizacji niezwiązanej z bezpieczeństwem lub po sierpniowej aktualizacji zabezpieczeń z 2025 roku.
Microsoft oficjalnie przyznaje, że chodzi o błąd w kliencie CertificateServicesClient (CertEnroll), który – jak zapewnia – jest całkowicie nieszkodliwy. Zalecenie dla użytkowników jest jedno: należy go po prostu zignorować.
„Microsoft Pluton Cryptographic Provider” odmawia współpracy
Wpis w rejestrze zdarzeń pojawia się z identyfikatorem błędu 57 i informacją o niepowodzeniu inicjalizacji dostawcy „Microsoft Pluton Cryptographic Provider”. Gigant z Redmond tłumaczy, że komunikat związany jest z funkcją wciąż znajdującą się w fazie rozwoju. Sprawa dotyczy systemu Windows 11 w wersji 24H2 i powtarza się przy każdym ponownym uruchomieniu urządzenia.
CertificateServicesClient odpowiada za rejestrowanie oraz odnawianie certyfikatów, dlatego administratorzy, widząc powtarzające się komunikaty o problemach, mogą mieć powody do niepokoju – szczególnie w środowiskach, gdzie stabilność i bezpieczeństwo mają kluczowe znaczenie.
Microsoft: „Pracujemy nad rozwiązaniem”
Firma zapewnia, że błąd nie wpływa na działanie systemu i nie wymaga podejmowania żadnych działań ze strony użytkowników. Aktualizacja usuwająca problem ma zostać udostępniona w jednej z kolejnych wersji systemu.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy elementy kodu w fazie rozwoju trafiają do produkcyjnych wersji Windows. W czerwcu 2025 roku aktualizacja systemu spowodowała, że Zapora Windows zaczęła wyświetlać ostrzeżenia o „tajemniczym fragmencie kodu w trakcie rozwoju”. W obu sytuacjach użytkownicy musieli przyjąć do wiadomości, że mimo nietypowych komunikatów, realnego zagrożenia nie ma.
Aktualizacji lepiej nie unikać
Eksperci podkreślają, że pomijanie poprawek – nawet jeśli powodują one kosmetyczne błędy – może być ryzykowne. Sierpniowy pakiet aktualizacji zabezpieczeń był wyjątkowo obszerny i naprawiał wiele luk, z których mogłyby skorzystać osoby o złych zamiarach. Dla większości użytkowników jedynym skutkiem ubocznym pozostanie więc irytujący wpis w Podglądzie zdarzeń.
Microsoft zamyka sprawę prostym komunikatem: nie ma powodu do paniki, system działa prawidłowo, a błąd zostanie usunięty w przyszłości. Pozostaje pytanie, jak często fragmenty kodu w fazie rozwoju trafiają do rąk milionów użytkowników na całym świecie – i czy takie wpadki można całkowicie wyeliminować.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Błąd w Windows 11. Microsoft mówi "nic się nie stało"