Czasami rozgrywki polityczne mają także wpływ na sprzedaż dóbr elektronicznych, czego niedawnym przykładem był Brexit. Prezydent-elekt Donald Trump głośno mówił o sankcjach na Chiny przed wyborami. Tymczasem właśnie padła odpowiedź ze strony największego kraju i rynku na świecie.
Trump wspominał w kampanii o nałożeniu 45% taryfy celnej na eksport chińskich produktów do USA i nazwał ten kraj "manipulatorem". Przyszły prezydent USA chciał zaostrzyć handel z Chinami, w nadziei na ożywienie produkcji w USA. Chiński Global Times nie wierzy, że sam Trump zaimplementuje tak dlaeko idącą zmianę, aczkolwiek ostrzega, że tego typu zachowanie sparaliżuje handel w znacznym stopniu, a ponadto Chiny także nie pozostaną dłużne.
Ameryka straciłaby na między innymi sprzedaży Boeingów, amerykańskich aut (Chiny stanowią największy rynek samochodowy na świecie) oraz iPhone'ów. Dla perspektywy - przychody Apple z samych Chin za rok 2016 według portalu analitycznego Statista wynoszą 48,5 miliarda dolarów. Tam też właśnie amerykańska firma produkuje swój sprzęt. Trump już na początku roku prosił Apple także o przeniesienie produkcji z Chin do USA.
W świetle obecnego prawa prezydent USA może nałożyć taryfy celne na wybrane produkty w wysokości 15% ale nie dłużej niż na 150 dni - chyba że zaistnieje stan wyjątkowy. Chiny to największy partner w handlu z USA, ale zdaniem Trumpa pomiędzy tymi dwoma krajami jest wojna i Ameryka ją mocno przegrywa.
Global Times uważa, że wprowadzenie takich zmian zdewastuje wiele gałęzi przemysłu amerykańskiego. Analitycy i ekonomiści amerykańscy także przestrzegali przed wypowiadaniem ekonomicznej wojny. Chiński prezydent Xi Jinping rozmawiał w zeszłym tygodniu przez telefon z Trumpem, mówiąc, że jedynym słusznym torem jest współpraca. Chińskie media podają, że politycy pozostają w bliskim kontakcie i mają się spotkać w najbliższym czasie.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Chiny grożą odcięciem sprzedaży iPhone jeśli Trump spełni swoją obietnicę wyborczą