Chipy TSMC z Arizony muszą być wysyłane do Tajwanu. Absurd wart miliardy

Pomimo intensywnych inwestycji w krajowy przemysł półprzewodników, USA wciąż pozostaje zależne od Tajwanu w kluczowych etapach produkcji chipów. Według raportu Taiwan Economic Daily, chipy produkowane przez TSMC w Arizonie są przewożone drogą lotniczą z powrotem do Tajwanu, gdzie odbywa się ich końcowe pakowanie. To efekt braku zaawansowanych usług pakowania w USA, niezbędnych do zaspokojenia rosnącego popytu ze strony rynku AI.

TSMC, które uruchomiło zakład w Arizonie jako część projektu wartego 165 miliardów dolarów, nie posiada obecnie lokalnych zdolności pakowania chipów zgodnych z wymaganiami firm takich jak NVIDIA. Dlatego wafle krzemowe są przewożone do Tajwanu, gdzie trafiają do ostatecznej obróbki. Proces ten, choć kosztowny logistycznie, jest szybszy niż budowa nowych centrów pakowania w USA.

TSMC z powodu przeciążenia zakładów w Tajwanie, zaczęło wykorzystywać moce produkcyjne w Arizonie.

Na wzroście zapotrzebowania korzysta m.in. tajwańska linia lotnicza Eva Air, obsługująca transporty między USA a Azją. Jak wskazuje raport, gwałtowny wzrost zamówień na chipy po zniesieniu amerykańskich ceł zwiększył presję na TSMC, które, z powodu przeciążenia zakładów w Tajwanie, zaczęło wykorzystywać moce produkcyjne w Arizonie, choć nadal korzysta z tajwańskiej infrastruktury do finalnych etapów produkcji.

USA produkuje chipy, Tajwan je kończy

TSMC planuje w przyszłości uruchomić w USA również linie pakujące, w tym technologię CoWoS, istotną dla procesorów AI. Jednak na razie brak postępów w ich realizacji.

Mimo tych wyzwań, Stany Zjednoczone mają osiągnąć niezależność na poziomie 50% krajowego zapotrzebowania na chipy do 2032 roku, co ma być efektem długofalowej polityki przemysłowej wspieranej przez wcześniejsze administracje, w tym „chipowej” strategii Donalda Trumpa. Wydaje się to wszystko zbyt drogie i zbyt powolne... jak widać tworzenie chipów wymaga o wiele więcej wysiłku niż wydanie nakazów przez kilku polityków.