Coraz bardziej agresywne reklamy w Windows 10

Windows 10 cieszy się dość umiarkowaną popularnością. Chociaż Microsoft starał się nakłaniać użytkowników do przesiadki, to nie każdy się na to zdecydował. Nie ma czemu się dziwić skoro w Windowsie 10 pojawia się coraz więcej reklam.

Według statystyk Steama, które z pewnością nie są w pełni miarodajne (gracze są jednak dość specyficzni), Windows 10 znajduje się aktualnie na około 49 procentach komputerów. Przynajmniej tych, które regularnie łączą się ze znaną platformą do gier. Z kolei serwisu NetMarketShare utrzymuje, że odsetek ten to zaledwie 25 procent i to te dane wydają się być bardziej wiarygodne. Jakby nie było, z pewnością nie jest to wynik, który satysfakcjonowałby Microsoft. Większość osób wciąż woli korzystać z Windowsa 7. Nie ma czemu się dziwić. Dziesiątka budzi sporo kontrowersji od kwestii związanych z prywatnością, aż po reklamy, które coraz częściej pojawiają się w oprogramowaniu. Co więcej, niewiele wskazuje na to, aby Microsoft starał się coś z tym zrobić. Jakby tego było mało, to reklamy stają się coraz bardziej agresywne, a przez to irytujące.

W Windows 10 zaczyna pojawiać się więcej reklam i stają się one coraz bardziej agresywne.

Już nawet w standardowym menadżerze plików Windowsa 10 zaczęły pojawiać się reklamy innych usług Microsoftu. Jeden z redaktorów serwisu ExtremeTech doświadczył tego na własnym komputerze. Nie tylko system proponował mu wykupienie pakietu Office 365, dzięki któremu miałby zyskać dodatkową przestrzeń na OneDrive, ale także Personal Shopping Assistant dla Google Chrome, który powstał w ramach Microsoft Garage. Firma może tego w ogóle nie traktować jako reklamy. To w końcu tylko sugestie, jak usprawnić działanie systemu i zyskać nowe funkcje, ale raczej użytkownicy nie będą odbierać tego w ten sposób. Reklama, to jednak reklama, niezależnie od tego czego dotyczy. Pojawiają się również doniesienia, że Microsoft nie ma zamiaru na tym skończyć i „sugestie” zaczną pojawiać się także w innych miejscach Windowsa 10. Właśnie dlatego cały czas zostałem przy Windowsie 7.