"Weryfikatorzy faktów" decydują, co ludzie mogą publikować w mediach społecznościowych i mają za zadanie walczyć z dezinformacją. Okazuje się jednak, że sami mają problem z dokładnością publikowanych przez siebie informacji.
Branża weryfikacji faktów to twór, który powstał z inicjatywy rządów i gigantów technologicznych do walki z rzekomymi kłamstwami na temat pandemii. Jest to jednak element większej cenzury, który z tematów dotyczących COVID-19 rozrasta się na inne obszary, rozprzestrzeniając się niczym wirus. Wiele zaniepokojonych osób wskazuje, że taka weryfikacja faktów pozwala na dyktowanie narracji wygodnej dla rządów oraz korporacji, a sami weryfikatorzy faktów nie są przecież nieomylni. Obawy są jak najbardziej uzasadnione, bo właśnie przyłapano na publikowaniu kłamstw jednego z najczęściej wybieranego weryfikatora w mediach społecznościowych.
Wiele osób zaczęło głośno dopytywać - kto będzie sprawdzał fakty weryfikowane przez weryfikatorów?
Po wprowadzeniu funkcji "fact-checkerów" na portalach, jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać nieznane wcześniej organizacje non-profit, które wkręciły się do tego interesu. Prześledzenie ich pochodzenia i finansowania powinno z pewnością budzić ciekawość, jednak wśród nich są również znani gracze jak AFP i USA Today, współpracujący z Facebookiem, ale możliwe też, że z innymi gigantami (niestety informacje te są ukrywane). Istotne jest jednak, że USA Today, które stawiane jest jako wzór i firma "godna zaufania", zostało przyłapane na publikacji kłamstw - i to dosłownie.
USA Today posunęło się do najgorszej rzeczy w branży informacyjnej - do fabrykowania cytatów. Cała sprawa prawdopodobnie nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie zewnętrzna prośba o korektę, której nie można było zamieść pod dywan. "Po otrzymaniu zewnętrznego wniosku o korektę, USA Today przeprowadziło audyt pracy sprawozdawczej Gabrieli Mirandy. Audyt ujawnił, że niektóre cytowane osoby nie były powiązane z organizacjami, o których mówiły i wydawały się być sfabrykowane" – ogłosił redaktor USA Today ds. standardów, dodając: "Istnienia innych cytowanych osób nie można było niezależnie zweryfikować. Ponadto niektóre historie zawierały cytaty, które powinny być przypisane innym". USA Today przyznało się do usunięcia aż 23 sfabrykowanych artykułów.
Czy uważacie, że cenzura na portalach społecznościowych to element konieczny? Czy wręcz przeciwnie?
Pokaż / Dodaj komentarze do: "Fact-checkerzy" Facebooka przyłapani na publikowaniu kłamstw