Google Chrome od momentu premiery w 2008 roku funkcjonował jako całkowicie darmowa przeglądarka internetowa. Przez ponad półtorej dekady model ten pozostawał niezmienny, a Google rozwijało Chrome jako narzędzie masowe, finansowane pośrednio przez reklamę i dane użytkowników. Teraz pojawiają się sygnały, że ta filozofia może ulec zmianie. W kodzie przeglądarki odkryto fragmenty wskazujące na plany wprowadzenia płatnych funkcji opartych na sztucznej inteligencji.
Informacje o możliwej monetyzacji Chrome pochodzą z analizy kodu źródłowego, na którą zwrócił uwagę serwis XDA-Developers. Odkrycia dokonał Leopeva64, znany w społeczności technologicznej analityk zmian w przeglądarkach, publikujący swoje obserwacje w serwisie X. W przeszłości wielokrotnie ujawniał on funkcje, które później faktycznie trafiały do stabilnych wersji Chrome.
Z odnalezionych fragmentów kodu wynika, że planowany agent AI w Chrome ma być objęty subskrypcją. Szczególnie istotny jest zapis dotyczący „aktywacji”, czyli możliwości wykonywania działań w imieniu użytkownika. Ta część funkcjonalności ma wymagać płatnego dostępu, przynajmniej na początkowym etapie wdrażania.
Chrome jako przeglądarka oparta na agentach
Nowy agent AI w Chrome ma bazować na modelach Gemini, rozwijanych przez Google i stopniowo integrowanych z kolejnymi usługami firmy. Już teraz Gemini potrafi generować streszczenia treści, pomagać w pisaniu tekstów i analizować informacje bez konieczności przechodzenia do osobnej aplikacji. W Chrome jego rola ma zostać rozszerzona.
Użytkownik będzie mógł zlecać agentowi działania bezpośrednio w przeglądarce, takie jak podsumowanie długiego artykułu, analiza treści wideo czy pomoc kontekstowa podczas przeglądania stron. Chrome zaczyna więc zmieniać się z klasycznej przeglądarki w środowisko pracy oparte na inteligentnych agentach, podobnie jak Windows zmierza w stronę systemu operacyjnego opartego na asystentach AI.
Subskrypcja czy czasowy eksperyment
Na razie nie wiadomo, jaki model płatności wybierze Google. Jednym z możliwych scenariuszy jest powiązanie funkcji AI w Chrome z istniejącymi planami Gemini AI Pro i Ultra, które w Stanach Zjednoczonych kosztują odpowiednio 20 i 250 dolarów miesięcznie. Taki ruch pozwoliłby Google spiąć ekosystem usług AI w jedną ofertę subskrypcyjną.
Nie można też wykluczyć, że płatność będzie miała charakter przejściowy. Podobny mechanizm zastosowano wcześniej przy wdrażaniu Gemini w Chrome, gdzie początkowo dostęp był ograniczony do subskrybentów, a później funkcje udostępniono wszystkim użytkownikom. Taki model pozwala firmie przetestować zainteresowanie i przygotować infrastrukturę bez ryzyka masowego sprzeciwu.
Ogromna skala i wielkie pieniądze
Chrome dominuje na globalnym rynku przeglądarek. Według danych StatCounter z listopada 2025 roku korzysta z niego ponad 71 procent użytkowników internetu. Dla porównania Firefox notuje nieco poniżej 3 procent udziału, a Opera oscyluje wokół 2 procent. Tak potężna baza użytkowników sprawia, że nawet niewielki odsetek płacących klientów oznaczałby dla Google znaczące przychody. Użytkownikom najwyraźniej wcale nie przeszkadza fakt, że Chrome zajmuje najwyższe miejsca w rankingach braku poszanowania dla prywatności.
Dotychczas Chrome był narzędziem wspierającym główny model biznesowy firmy, oparty na reklamach i analizie danych. Wprowadzenie płatnych funkcji AI sygnalizuje jednak zmianę myślenia. Google coraz wyraźniej traktuje sztuczną inteligencję jako produkt premium, a nie jedynie dodatek zwiększający atrakcyjność darmowych usług.
Ryzyko buntu użytkowników
Monetyzacja Chrome nie pozostaje jednak bez ryzyka. Użytkownicy są przyzwyczajeni do darmowego dostępu i mogą negatywnie zareagować na próbę wprowadzenia opłat, nawet jeśli obejmą one tylko wybrane funkcje. Przykład Microsoftu pokazuje, że agresywne wdrażanie asystentów AI może spotkać się z ostrą krytyką. Copilot w Windows 11 stał się źródłem niezadowolenia, a zapowiedź systemu opartego na agentach tylko wzmocniła opór części społeczności.
Google będzie musiało balansować między nowymi źródłami przychodu a utrzymaniem wizerunku Chrome jako narzędzia powszechnego i neutralnego. Zbyt agresywna strategia może skłonić część użytkowników do sięgnięcia po alternatywne przeglądarki, zwłaszcza te oparte na otwartym kodzie.
Co zrobią inni twórcy przeglądarek
Otwartą kwestią pozostaje reakcja producentów przeglądarek opartych na Chromium. Jeśli Google zdecyduje się na pobieranie opłat za zaawansowane funkcje AI, konkurenci staną przed wyborem: podążyć tą samą drogą albo wykorzystać sytuację i zaoferować podobne rozwiązania bezpłatnie. Decyzje podjęte w najbliższych miesiącach mogą znacząco wpłynąć na przyszły krajobraz rynku przeglądarek.
Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Pokaż / Dodaj komentarze do:
Google chce pieniędzy za AI w Chrome. Fragment kodu ujawnił plany giganta