Obecnie stoimy na skraju rewolucji (czy ta się uda, to już inna sprawa) w branży gier wideo, a to za sprawą serwisów do streamowania, które mają nadzieję zmienić sposób w jaki doświadczamy naszych ulubionych tytułów. Nie da się ukryć, że choć technologia próbuje przebić się na rynku od kilku lat, to jednak wciąż tak naprawdę stawia pierwsze kroki i boryka się problemami pokroju opóźnień czy wymaganej przepustowości łącza. Biorąc pod uwagę, że strumieniowanie gier z chmury działa na zasadzie wysyłania naszych poleceń z kontrolera do oddalonego serwera, a następnie przysyłania informacji zwrotnej do naszego odbiornika (smartfona, laptopa czy telewizora), pewien lag jest nieunikniony. Google wierzy jednak, że udało mu się uporać z tym problemem w przypadku swojego serwisu Stadia i wczesne testy wykazują według producenta, że choć lekkie opóźnienie może być wyczuwalne przez hardcore’owych graczy, przeciętny użytkownik go nie odnotuje (nasze testy z targów Gamescom zdają się potwierdzać tę teorię).
Proste zredukowanie laga do niemal nieodczuwalnego poziomu nie satysfakcjonuje Google i wiceprezes firmy, Madj Bakar, w wywiadzie udzielonym Edge Magazine stwierdził, że czas reakcji Stadia może być lepszy niż naszych lokalnych komputerów.
Niemniej jednak, proste zredukowanie laga do niemal nieodczuwalnego poziomu nie satysfakcjonuje Google i wiceprezes firmy, Madj Bakar, w wywiadzie udzielonym Edge Magazine stwierdził, że czas reakcji Stadia może być lepszy niż naszych lokalnych komputerów w ciągu roku lub dwóch. Wszystko za sprawą technologii określanej jako „negatywne opóźnienie”, w której Google chce wykorzystać maszynowe uczenie do przewidywania naszych kolejnych poleceń, co przekładać ma się na większą responsywność niż nawet w high-endowych PC. Trudno tu o brak sceptycyzmu, ponieważ choć amerykański gigant udowodnił, że zna się na opracowywaniu sztucznej inteligencji i maszynowym uczeniu, to jednak gry wideo, szczególnie te o kompetytywnym charakterze, to zupełnie inna para kaloszy i nieprzewidywalność oraz szybkie zmiany decyzji często stanowią tu klucz do sukcesu. SI będzie miało więc bardzo trudno zadanie, by przewidzieć taktykę gracza w danym momencie i jeśli występować będą tu pomyłki, to gracze mogą być bardziej sfrustrowani niż przy zwyczajnym lagu.
Być może jednak Stadia będzie jedynie przygotowywać się na potencjalnie polecenia i nie będzie ich stosować dopóki nie otrzyma „potwierdzenia” ze strony gracza, w postaci naciśnięcia właściwego przycisku. W takim wypadku rzeczywiście może to zadziałać, ale z drugiej strony raczej nie zredukuje opóźnień od poziomu high-endowych pecetów. Na chwilę obecną nie wiemy także, czy „negatywne opóźnienie” będzie opcjonalne czy obowiązkowe dla wszystkich. Tak czy inaczej, technologia zapowiada się intrygująco i będziemy przyglądać się gamingowemu serwisowi Google, ponieważ ma naprawdę duży potencjał, a producent nie popełnił błędu konkurencji i zadbał o wsparcie ze strony nowych dużych produkcji AAA. Przypominamy, że Stadia zadebiutuje już w przyszłym miesiącu, ale w Polsce zapewne poczekamy na serwis jeszcze ok. roku.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Google Stadia ma być bardziej responsywna od naszego PC