W ubiegłym tygodniu magazyn New York Times opublikował informację, z której jasno wynikało, że Google przymyka oczy na skandale seksualne związane z najważniejszymi pracownikami. Pomimo udowodnienia, że Andy Rubin jest winny molestowania seksualnego, firma pozwala mu odejść z pracy, na jego własnych warunkach. Nie tylko Google nie wyrzuciło natychmiast Rubina z pracy, ale dodatkowo wypłaci mu 90 milionów dolarów odprawy. Magazyn Time dodaje do wspomnianej historii kolejne fakty, mówiąc, że dwie inne zajmujące wysokie stanowiska osoby, również były chronione przez Google w sprawie seksualnych wybryków. Wiadomość o takim rozwiązaniu problemu Rubina nie spotkała się z przychylnością pracowników.
Mamy tutaj przykład przykład całkiem odmiennego podejścia do molestowania, niż widoczne obecnie w mediach. Na fali akcji #metoo większość oskarżeń kończy się utratą reputacji i wyrzuceniem z pracy, często nawet bez dowodów i aktu oskarżenia (działania Netflixa). Google natomiast chroni oskarżonych.
Podczas burzliwego spotkania z pracownikami odczytano nawet wiadomość, z której treści jasno wynika, że wielokrotnie podejmowane przez Google akcje mające tuszować nadużycia dokonywane przez osoby zajmujące wysokie stanowiska, są dla firmy ważniejsze niż dobro ich ofiar. Padły również pytania o zamiary Google i gotowość do podjęcia akcji zmieniającej taki stan rzeczy. Część pracowników postanowiła nagłośnić sprawę i pokazać swoją frustrację całą sytuacją na Twitterze, wliczając w to wiadomość wysłaną przez projektantkę interakcji Sanette Tanaka Sloan, która uważa, że pracownicy zasługują na dużo więcej. Dodała również, że sposób w jaki Google poradziło sobie z sytuacją Rubina i dwóch innych kierowników jest wstrząsający.
Wewnętrzna krytyka działań Google idzie w parze z raportem opublikowanym na łamach Times, w którym napisano, że żadne potępienie działań internetowego giganta nie jest tak znaczące, jak to w wykonaniu pracowników firmy". Rubin wciąż utrzymuje, że padł ofiarą fałszywych oskarżeń. "Historia opisana przez New York Times zawiera liczne nieprawidłowości związane z moim zatrudnieniem w Google, a informacje dotyczące mojego wynagrodzenia są mocno przesadzone. Nigdy nie zmuszałem kobiety do seksu w pokoju hotelowy. Te fałszywe oskarżenia są częścią oczerniającej mnie kampanii, by zdyskredytować mnie podczas walki rozwodowej. Jestem dodatkowo mocno zaniepokojony faktem, że anonimowi kierownicy z Google komentują moje dane osobowe i przekręcają fakty" - powiedział Andy Rubin.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Google tuszuje molestowanie seksualne? Oskarżony z gigantyczną odprawą