Google zmusi użytkowników do korzystania z wyszukiwania generatywnego. Nie ma opcji odmowy

Google zmusi użytkowników do korzystania z wyszukiwania generatywnego. Nie ma opcji odmowy

Już wkrótce na szczycie wyników wyszukiwania Google użytkownicy zobaczą generowane przez sztuczną inteligencję podsumowania i streszczenia. Usługa Google „Search Generative Experience” (SGE), wcześniej dostępna tylko dla użytkowników, którzy na to zgodzili się, teraz będzie wymuszana na każdym, kto przeprowadza wyszukiwanie ze Stanów Zjednoczonych, a w przyszłości zapewne w innych rejonach.

Wprowadzony dokładnie rok temu, SGE wykorzystuje sztuczną inteligencję do skracania definicji, recenzji produktów, artykułów i innych treści, które zazwyczaj wymagają kliknięcia w różne linki. Według Google'a celem jest ułatwienie procesu wyszukiwania, eliminując konieczność zadawania serii pytań i samodzielnego łączenia informacji, zamiast tego pozwalając Google'owi wykonać to za użytkownika. Chociaż samo to brzmi nieco dystopijnie, wcześniej użytkownicy mieli wybór, czy chcą korzystać z funkcji SGE. Jednak teraz ta możliwość zostanie odebrana. Rzecznik Google'a powiedział w piątek, że użytkownicy wkrótce zobaczą podsumowania SGE na szczycie wyników wyszukiwania, niezależnie od tego, czy włączyli tę funkcję, czy nie. Zmiana ta ma na celu uzyskanie opinii od użytkowników, którzy mogą nie zdawać sobie sprawy z istnienia tej funkcji, a tym samym nie mieli okazji wyrazić na nią zgody.

Wygenerowane przez sztuczną inteligencję podsumowania będą pojawiać się na górze wyników wyszukiwania Google, niezależnie od tego, czy tego chcesz, czy nie.

Chociaż według doniesień SGE będzie pojawiać się w "podzbiorze zapytań, w przypadku niewielkiego procentu ruchu związanego z wyszukiwaniem w USA", użytkownicy nie będą wiedzieć, na które zapytania uzyskają odpowiedź SGE, dopóki nie naciśną Enter. Wie to tylko Google, a jego barometr jest dość subiektywny. "Google stwierdził, że ma duże zaufanie do jakości i wartości, jaką te zapytania przynoszą użytkownikom" - pisze Barry Schwartz z Search Engine Land. "Ogólnie rzecz biorąc, Google powiedział nam, że będzie wyświetlać przeglądy sztucznej inteligencji, jeśli jest ona naprawdę addytywna i w przypadkach, gdy ludzie uzyskają lepszą odpowiedź niż ta, którą zobaczyliby dzisiaj w wyszukiwarce".

Schwartz ostrzega, że taka zmiana może mieć wpływ na poziom ruchu kierowanego do witryn, które w innym przypadku mogłyby zostać kliknięte organicznie. Na przykład w jednym z przykładów Google wyszukiwanie informacji na temat sokoła czarnego może dostarczyć wyników SGE wystarczających do tego, aby wszelkie linki do witryn stały się bezużyteczne. Gdy w zeszłym roku Google uruchomiło SGE, wielu wydawców przewidywało, że ta funkcja może zaszkodzić witrynom, których przetrwanie zależy od ruchu.

SGE może skomplikować również sprawy na froncie reklamowym. Coraz więcej użytkowników Google zaczyna narzekać na pozornie niekończące się miejsca docelowe reklam w wyszukiwarce, co w wielu przypadkach utrudnia korzystanie z nich. Niektórzy użytkownicy zaczynają nawet poszukiwać informacji na serwisach Reddit i TikTok, co skłoniło Google do dodania w zeszłym roku sekcji "Perspektywy", która podkreśla posty użytkowników internetu.

SGE niestety nie będzie powiewem świeżości po latach przebijania się przez wyczerpujące płatne wyniki wyszukiwania. Google oznajmiło, że "nadal będzie wyświetlać reklamy w witrynach przeglądu [SGE] i wokół nich". Nawet sztuczna inteligencja Google ma coś sprzedawać.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Google zmusi użytkowników do korzystania z wyszukiwania generatywnego. Nie ma opcji odmowy

 0