Amerykańskie służby bezpieczeństwa z niepokojem obserwują powrót grupy hakerskiej powiązanej z ingerencją w wybory prezydenckie w USA. Hakerzy twierdzą, że przejęli około 100 GB danych obejmujących prywatne e-maile kluczowych osób z otoczenia prezydenta Donalda Trumpa. Grożą, że materiały mogą wkrótce zostać ujawnione opinii publicznej.
Grupa hakerska, znana pod pseudonimem „Robert”, jest powiązana z Iranem i już wcześniej brała udział w cyberatakach wymierzonych w amerykański proces wyborczy. W 2024 roku hakerzy mieli rozpowszechniać wykradzione dokumenty zarówno wśród sztabu Joe Bidena, jak i niektórych amerykańskich mediów. Teraz deklarują, że posiadają dane z samego „jądra” środowiska Trumpa.
Grupa hakerska, znana pod pseudonimem „Robert”, jest powiązana z Iranem i już wcześniej brała udział w cyberatakach wymierzonych w wybory w USA.
Kto znalazł się na celowniku?
Według oświadczeń hakerów, wśród osób, których dane znalazły się w przejętym zbiorze, są m.in.: Susie Wiles (szefowa sztabu Trumpa), Roger Stone (wieloletni doradca polityczny Trumpa), Lindsey Halligan (prawniczka Trumpa), a także Stormy Daniels, aktorka filmów dla dorosłych, która miała romans z Trumpem i była w centrum medialnego skandalu (prezydent USA został nawet skazany za popełnienie 34 przestępstw w sprawie dotyczącej zapłaty za milczenie aktorki porno).
Choć grupa Robert sugerowała możliwość sprzedaży przejętych materiałów, nie podała szczegółów co do tego, czy i kiedy dokumenty zostaną upublicznione.
https://t.co/jiackPcrDh pic.twitter.com/stPEFAlF75
— Cybersecurity and Infrastructure Security Agency (@CISAgov) July 1, 2025
Ostre reakcje władz USA
Sprawa wywołała natychmiastową reakcję na najwyższych szczeblach amerykańskiego rządu. Dyrektor FBI Kash Patel podkreślił, że każda osoba zamieszana w naruszenia bezpieczeństwa narodowego zostanie objęta pełnym śledztwem i pociągnięta do odpowiedzialności karnej. Głos zabrała także prokurator generalna USA Pam Bondi, która nazwała atak „niedopuszczalnym cyberprzestępstwem”.
Agencja ds. bezpieczeństwa cybernetycznego i infrastrukturalnego (CISA) określiła działania hakerów jako „cyfrową propagandę”, mającą na celu zdyskredytowanie Trumpa i zaufanych urzędników państwowych. W swoim wpisie na platformie X agencja stwierdziła: „Ten rzekomy cyberatak to nic innego jak propagandowa kampania mająca uderzyć w prezydenta Trumpa i zohydzić opinii publicznej uczciwych urzędników, którzy z oddaniem służą krajowi”.
Groźba wpływu na politykę i wybory
Choć nie ujawniono żadnych wycieków, sama groźba publikacji może wywołać poważne konsekwencje polityczne. Eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegają, że tego rodzaju działania hakerskie mogą stać się elementem kampanii dezinformacyjnych, destabilizujących scenę polityczną i zaufanie do instytucji publicznych. Służby amerykańskie deklarują, że sytuacja jest ściśle monitorowana, a wszelkie próby ingerencji w proces wyborczy spotkają się z konsekwencjami prawnymi.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Hakerzy grożą ujawnieniem maili Trumpa. Podobno wpłynęli też na wynik wyborów