Władze w Tajpej ogłosiły w tym miesiącu istotne ograniczenia eksportowe wobec 601 chińskich firm, w tym technologicznych gigantów takich jak Huawei i Semiconductor Manufacturing International Corp. (SMIC). Decyzja spotkała się z natychmiastową i ostrą reakcją Pekinu, który zapowiada „stanowczą odpowiedź” w celu obrony swoich interesów gospodarczych i technologicznych.
Decyzja Tajwanu, ogłoszona przez Ministerstwo Gospodarki, oznacza, że wszelki eksport zaawansowanych technologii, komponentów i usług do wymienionych chińskich podmiotów wymaga teraz specjalnej licencji. Tajwańskie służby celne otrzymały nakaz zatrzymywania wszelkich wysyłek realizowanych bez autoryzacji rządowej. Jest to wynik przeglądu polityki eksportowej, który miał na celu dostosowanie się do zachodnich standardów kontroli eksportu – przede wszystkim amerykańskich sankcji wobec Chin.
Pekin grozi kontratakami
Odpowiedź Chin była błyskawiczna i nacechowana silnym przekazem politycznym. Zhu Fenglian, rzeczniczka Biura ds. Tajwanu przy Radzie Państwa, w rozmowie z rządowym Global Times określiła decyzję Tajpej jako „nikczemny czyn, godny najwyższej pogardy”.
Podejmiemy zdecydowane kroki, by bronić normalnego porządku wymiany gospodarczej po obu stronach cieśniny i chronić interesy rodaków po obu jej stronach – zapowiedziała.
Chińskie media określiły ograniczenia jako próbę „technologicznej blokady”, która ma zaszkodzić kluczowym sektorom chińskiego przemysłu high-tech – od produkcji półprzewodników po technologie komunikacyjne. Według Pekinu działania Tajwanu, wspierane przez zachodnie sankcje, mają na celu spowolnienie tempa rozwoju technologicznego Chin i przecięcie powiązań w azjatyckim łańcuchu dostaw.
Kolejne sankcje
W rzeczywistości chiński sektor półprzewodników od lat zmaga się z ograniczeniami nałożonymi przez USA i ich sojuszników. Huawei – objęty amerykańską czarną listą od 2019 roku – utracił dostęp do zaawansowanych technologii produkcji chipów tajwańskiego giganta TSMC. Mimo to koncern pozostaje kluczowym odbiorcą komponentów z Tajwanu. Najnowsze ograniczenia mogą zatem znacząco wpłynąć na jego dalsze plany rozwoju i samowystarczalność.
Co zrobią Chiny?
W ocenie ekspertów z Bloomberga, Chiny mają wiele możliwości odwetu. W grę wchodzi nie tylko ograniczenie eksportu metali ziem rzadkich – niezbędnych w produkcji nowoczesnej elektroniki – ale również wprowadzenie ograniczeń dla działalności tajwańskich firm operujących w Chinach lub blokada importu produktów spoza branży technologicznej z Tajwanu.
Dodatkowo, Pekin może postawić na ofensywę technologiczną – zwiększając produkcję własnych układów scalonych w dojrzałych technologiach procesowych i zalewając globalny rynek tanimi chipami. Takie posunięcie szczególnie zagrozi mniejszym tajwańskim producentom, takim jak PSMC, Vanguard czy UMC, którzy już teraz walczą o utrzymanie konkurencyjności.
Ostrzegamy władze DPP na Tajwanie, że próby zakłócenia współpracy gospodarczej po cieśninie jedynie zaszkodzą ich własnym firmom i ograniczą przestrzeń rozwoju gospodarczego wyspy – podkreśliła Zhu Fenglian, odwołując się do rządzącej partii na Tajwanie.
Ograniczenia eksportowe wpisują się w szerszy kontekst trwającej technologicznej „zimnej wojny” między USA a Chinami. Zachodnie państwa – w szczególności Stany Zjednoczone – od lat naciskają na Tajwan, by w większym stopniu ograniczał współpracę technologiczną z kontynentalnymi Chinami. Tajwańskie firmy, takie jak TSMC, są bowiem nie tylko kluczowymi partnerami dla globalnych gigantów technologicznych, ale również elementem strategicznej układanki w rywalizacji o dominację w dziedzinie chipów.
Póki co, nie wiadomo, jakie konkretnie kroki podejmie Pekin. Jednak eskalacja konfliktu może mieć dalekosiężne skutki dla regionalnego i globalnego rynku technologicznego, wpływając na ceny komponentów, stabilność łańcuchów dostaw i bezpieczeństwo inwestycji. Branża z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Huawei odcięte od Tajwanu. Globalny rynek chipów zagrożony