Intel bada potencjał składanych ekranów w laptopach

Podczas gdy składane ekrany smartfonów to wciąż nowy temat oczekuje się, że w przyszłości urządzenia wyposażone w tego rodzaju technologię będą bardzo popularnym rozwiązaniem dostępnym na rynku. Niestety aktualnie ciężko jednoznacznie ocenić ich możliwości, ponieważ premiera flagowego Samsunga Galaxy Fold została przełożona z racji szybkiego psucia się kluczowych elementów. Dużym problemem pozostaje także cena, bowiem za taki sprzęt musimy zapłacić średnio 2 tysiące dolarów. Tymczasem składane wyświetlacze laptopów to śpiew zdecydowanie bardziej odległej przyszłości i nie wiadomo jeszcze czy technologia ta w ogóle przyjmie się wśród producentów. Intel zdaje się jednak nie przejmować tym faktem i zgodnie ze słowami wiceprezesa Intel Client Computing Group Joshua Newmana, Niebiescy ściśle współpracują z firmami tworzącymi ekrany w celu zbadania potencjału całej koncepcji.

Intel myśli o wykorzystaniu technologii składanych wyświetlaczy w laptopach.

„Technologia składanych urządzeń to stosunkowo wczesne odkrycie i staramy się zrozumieć jego możliwości, potencjał, a także ograniczenia” - powiedział w rozmowie z Nikkei Asian Review, Newman. Intel bez wątpienia widzi potencjał drzemiący w składanym ekranie, ale badania tej technologii są konieczne, aby upewnić się, czy może ona zainteresować użytkowników. W innym przypadku tworzenie komputerów przenośnych ze składanym wyświetlaczem byłoby całkowicie nieopłacalne z biznesowego punktu widzenia. Przy pozytywnych testach przytoczone laptopy trafiłyby do klientów w ciągu maksymalnie dwóch lat, chyba że zapotrzebowanie przebiłoby wcześniejsze szacunki. Wtedy rozważono by szybsze wkroczenie w ten interes.

Co ciekawe zbliżone komputery opracowano parę ładnych lat temu, lecz nie zdołały one przekonać do siebie innych. Bez wątpienia Intel nie może pozwolić sobie na większe wpadki. Przypomnijmy, że jakiś czas temu regularnie pisano o problemach z dostępnością procesorów Niebieskich produkowanych w technologii 14 nm. Pomimo początkowych zapewnień o szybkim uporaniu się z sytuacją, kłopoty mogą utrzymać się nawet do grudnia 2019 roku. Czynnikiem odpowiedzialnym za przedłużenie się sytuacji ma być plan naprawczy zapowiedziany przez giganta pod koniec ubiegłego roku, który finalnie zawiódł. Miał on przywrócić odpowiednią podaż w pierwszym kwartale obecnego roku.