"Intel jest nikim". Współdyrektor TSMC ostro o Niebieskich

Według byłego pracownika TSMC wysokiego szczebla Intelowi trudno będzie dorównać poziomem jego dawnej firmie. Stwierdził, że w przypadku Intela lepiej byłoby skupić się na połączeniu z firmą, która produkuje w dużej skali dojrzałe chipy.

Chiang Shang-yi, były współpdyrektor operacyjny w TSMC, dość mocno skomentował problemy Intela związane z produkcją chipów. W trakcie czwartkowego wydarzenia Shang-yi stwierdził, że Intel powinien przejść na dojrzałe procesy tworzenia układów scalonych, aby odnieść zwycięstwo. Jego zdaniem firma jest już zbyt daleko w tyle za TSMC, żeby w ogóle móc nadrobić swoje zaległości.

Chiang Shang-yi powiedział też, że w trakcie swojej pracy dla TSMC (skąd odszedł w 2013 roku) firma Intel była na samym czele wyścigu technologicznego w produkcji układów scalonych.

Chyba najbardziej dotkliwe słowa padły wtedy, kiedy Shang-yi stwierdził, że Intel był kiedyś królem branży układów scalonych, jednak teraz jest "nikim". Jego zdaniem ciężko będzie dorównać poziomem TSMC nie mówiąc już o przegonieniu tajwańskiego giganta.

Co według Chiang Shang-yi powinien zrobić Intel?

Były współdyrektor TSMC widzi nadzieję dla Intela w przejęciu dojrzałego już zakładu produkcyjnego. Zasugerował nawet, że firma nie powinna skupiać się na konkurowaniu z TSMC w sferze najbardziej zaawansowanych procesów produkcyjnych. Zamiast tego powinna połączyć się z inną firmą, która produkuje w dużych ilościach dojrzałe układy scalone. Shang-yi dodał, że są dwie takie firmy.

Chiang Shang-yi powiedział też, że w trakcie swojej pracy dla TSMC (skąd odszedł w 2013 roku) firma Intel była na samym czele wyścigu technologicznego w produkcji układów scalonych. W tym czasie TSMC przeżywało niekorzystny okres będąc zmuszone do mocnego cięcia kosztów, aby móc dalej rywalizować z amerykańskim producentem chipów.

Ciężko stwierdzić czy mocne słowa byłego pracownika TSMC wpłyną na decyzje Intela w zakresie produkcji chipów. Amerykański gigant może mieć już przygotowaną strategię rozwoju i raczej nie porzuciłby jej tylko z uwagi na krytykę.