Jedno kliknięcie i kraj bez internetu – tak działa włoski system walki z piractwem

Jedno kliknięcie i kraj bez internetu – tak działa włoski system walki z piractwem

We Włoszech miał powstać system, który pozwoliłby skutecznie walczyć z nielegalnym streamingiem treści, szczególnie transmisji sportowych. Zamiast tego, Piracy Shield stał się symbolem technologicznej arogancji, braku odpowiedzialności i poważnego zagrożenia dla cyberbezpieczeństwa kraju.

System został uruchomiony przez włoskiego regulatora telekomunikacyjnego AGCOM jako tarcza przeciwko pirackim usługom IPTV. W teorii miał działać szybko i skutecznie, posiadacze praw autorskich dostają możliwość zgłaszania nielegalnych transmisji, a dostawcy Internetu są prawnie zobowiązani do ich zablokowania w ciągu 30 minut. Bez żadnych pytań. Bez żadnej weryfikacji.

Piracy Shield stał się symbolem technologicznego braku odpowiedzialności i poważnego zagrożenia dla cyberbezpieczeństwa kraju.

Skutki uboczne: awarie na skalę krajową

Efekt? Cyfrowy chaos. W marcu jedno z poleceń blokujących Piracy Shield przypadkowo odcięło jeden z adresów IP należących do Cloudflare, skutkując brakiem dostępu do ponad 40 milionów domen internetowych. W październiku sytuacja była jeszcze bardziej absurdalna: zablokowano poddomenę Google, wykorzystywaną przez Google Drive. Miliony Włochów nagle straciły dostęp do swoich plików, a cały kraj pogrążył się w cyfrowym paraliżu.

włochy
 

Zero refleksji, maksimum kontroli

Komisarz AGCOM Massimiliano Capitanio nie tylko nie przeprosił za te kompromitujące wpadki, ale jeszcze bronił systemu, twierdząc, że najważniejsze jest dobro nadawców sportowych. Nie wykazał żadnej słów troski o użytkowników. Zero refleksji. Wręcz przeciwnie, Capitanio posunął się do absurdalnego żądania, by Google zdalnie usuwał aplikacje z urządzeń użytkowników, mimo że nie ma ku temu żadnych podstaw prawnych.

Eksperci ostrzegają

Głos rozsądku przyszedł od byłego parlamentarzysty i eksperta IT, Stefano Quintarellego. Ostrzegł on, że tak zautomatyzowany i niekontrolowany system to ogromna luka bezpieczeństwa. Wystarczy, że ktoś przejmie nad nim kontrolę i w mgnieniu oka może sparaliżować szpitale, sieci transportowe czy administrację publiczną. 

Z drugiej strony, mimo rosnącej liczby incydentów i kosztów sięgających 2 milionów euro rocznie, AGCOM uparcie twierdzi, że „wszystko działa zgodnie z planem”.

Jedna odważna 

Nie wszyscy jednak milczą. Członkini zarządu AGCOM, Elisa Giomi, zdecydowała się publicznie skrytykować działanie Piracy Shield, wskazując błędy i zagrożenia tego systemu. Zrobiła to na LinkedInie, a w odpowiedzi grożono jej sankcjami finansowymi.

Ta jednak się nie przestraszyła, wręcz przeciwnie, odpowiadając swoim oskarżycielom kultowym włoskim „Andate e moltiplicatevi” (tłum. idźcie i rozmnażajcie się), zasugerowała, że jeśli chcą ją pozwać, to cała ta farsa wyjdzie na jaw w sądzie.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Jedno kliknięcie i kraj bez internetu – tak działa włoski system walki z piractwem

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł