Microsoft na początku obecnej generacji konsol podjął kilka złych decyzji, które teraz zbierają żniwa w postaci dużo słabszych wyników sprzedaży w stosunku do głównego konkurenta, a jedną z nich było niewątpliwie postawienie na Kinecta.
Gigant z Redmond ogłosił dziś, że zakończył produkcję tego kontrolera ruchowego i raczej trudno uznać to za zaskakującą decyzję, szczególnie biorąc pod uwagę wsparcie, jakim mógł się pochwalić ten sprzęt w ostatnim czasie. W gruncie rzeczy od samego początku nie było z tym najlepiej i poza kilkoma chlubnymi wyjątkami (jak np. Obcy: Izolacja czy gry taneczne) trudno wskazać jakieś sensowne wykorzystanie urządzenia w grach, a firma miała problemy, by zapewnić obsługę nawet w tytułach opracowywanych przez ich wewnętrzne studia. Decyzja o umieszczeniu Kinecta w zestawach z konsolą Xbox One sprawiła, że ta była na starcie wyraźnie droższa od PlayStation 4, co m.in. przełożyło się na słabszą sprzedaż następcy niezwykle popularnego Xboxa 360. Co prawda koncern wycofał się z czasem z tego rozwiązania i wprowadził zestawy bez kamerki, ale sprzęt Japończyków zdążył już sobie wyrobić przewagę.
Kinect jako samodzielny produkt poniósł porażkę i chyba największą winę ponosi tu sam Microsoft
Trudno jednak nazwać Kinecta całkowitą porażką, ponieważ sama technologia zastosowana w tym urządzeniu jest naprawdę rewolucyjna, a koncern sprzedał od jego debiutu 35 mln egzemplarzy tej kamerki. Usprawnienia jakie ta otrzymała wraz z drugą generacją sprawiły, że Kinect coraz chętniej wykorzystywano w profesjonalnych zastosowaniach (w tym np. medycynie). Technologia w różnych formach niewątpliwie przetrwa, bo warto nadmienić, że Apple kupiło izraelską firmę PrimeSens, która opracowała wersję Kinecta z 2013 roku, a sam Microsoft wykorzystuje kinectowy sensor w swoich goglach Hololens.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Kinect oficjalnie martwy, ale chyba nikt nie będzie płakał