Pożar wywołany ładowaniem sprzętu nie jest rzadkością i wynika często z nieodpowiedzialności samych użytkowników. Do takiego zdarzenia doszło ostatnio w Nowej Zelandii, a lokalne służby za incydent obwiniają tanią ładowarkę z Temu.
23 listopada w domu w Auckland w Nowej Zelandii doszło do pożaru, który jak się okazało został wywołany przez ładowarkę do smartfona. Jak podaje tamtejsza straż pożarna ładowarkę położono na miękkim materiale w domu w Greenhithe, w wyniku czego doszło do zapalenia i pożaru. Kierownik ds. ograniczania ryzyka w Fire and Emergency New Zealand, Peter Gallagher, powiedział Breakfast, że podobne incydenty nie są rzadkością.
W Nowej Zelandii doszło do pożaru podczas ładowania smartfona. Jak się okazało ładowarka została umieszczona na miękkim podłożu, w efekcie doszło do przegrzania i zapalenia.
„Stają się coraz częstsze. Obserwujemy wzrost liczby zdarzeń spowodowanych nie tylko ładowaniem, ale ogólnie niewłaściwym obchodzeniem się z tym sprzętem”. Gallagher powiedział, że ładowarka może pasować do urządzenia, ale ostrzegł, że może ona nie zapewniać odpowiedniej mocy dla urządzenia — co może prowadzić do przegrzania.
Dodał, że najlepszą ładowarką jest „zawsze ta, która jest dołączona do urządzenia przy jego zakupie”. Natomiast jeżeli nie ma jest w zestawie, to warto kupić oficjalną producenta albo przynajmniej markową.
„Dostępnych jest wiele ładowarek, więc bierzesz ładowarkę, która pasuje do urządzenia i gotowe” – stwierdził. Gallagher zalecił też, by wyjąć ładowarkę po naładowaniu sprzętu, co jest w sumie oczywistą czynnością.
Warto wspomnieć, iż dochodzenie w sprawie wszczęła platforma Temu gdzie wadliwa ładowarka miała być kupiona.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Ryzykowne ładowarki. Służby podają przykład i ostrzegają konsumentów