Szumnie zapowiadany sieciowy FPS umarł śmiercią naturalną w niezbyt chwalebnych okolicznościach. Twórcy przyznali się do porażki i publicznie ogłosili, że ich produkcja pomimo niezłych ocen, jest jedną wielką komercyjną porażką.
Legenda w świecie gier i jednocześnie twórca LawBreakers Cliff Bleszinski długo nie przyjmował do wiadomości, że jego projekt jest porażką. Dzielnie walczył o swoje dzieło, posuwając się nawet do obelg pod adresem nieprzychylnych grze dziennikarzy, ale w końcu i on musiał przejrzeć na oczy i pogodzić się ze smutną prawdą. Deweloperzy co prawda zapowiadają, że będą dalej zajmować się tytułem i wspierać jego rozwój, to jednak nie mogą bezczynnie patrzeć na martwą grę, w którą prawie nikt nie gra, w związku z czym udają się do innych zajęć. Co więcej ekipa odpowiedzialna za stworzenie LawBreakers została zdegradowana i nie będą mogli podejmować strategicznych decyzji przy nowym projekcie.
Coraz częściej na serwerze LawBreakers widać jedynie jedną, samotną osobę. Całkiem możliwe, że to sam Cliff Bleszinski
Ekipa poświęciła na produkcję gry ponad 3,5 roku, jednak już na etapie deweloperskim borykano się z wieloma problemami, które wraz z kilkoma błędnymi decyzjami pogrzebały ten tytuł. W ciągu ostatnich 24 godzin na serwerach tego tytułu znajdowało się jedynie 9 osób. W marcu największa zarejestrowana ilość graczy to 25 osób. Twórcy podkreślają, że zrobili wszystko, by wskrzesić produkcję, jednak jedne co im pozostało to przejście na model free to play, jednakże zespół nie chciałby tego robić. "LawBreakers nie trafiło do wystarczającej ilości graczy, przez co nie wygenerowano funduszy koniecznych do utrzymania produkcji w sposób jaki był przez nas od początku planowany. Przejście na free to play jest w takim przypadku najłatwiejszą decyzją, jednak wymaga to planowania i odpowiednich zasobów" - powiedział przedstawiciel studia.
Pokaż / Dodaj komentarze do: LawBreakers umarło. Na serwerze zaledwie jeden gracz