W sierpniu tego roku Huawei udało się mocno poprawić swoją pozycję wśród producentów smartfonów na świecie, wyprzedzając drugie dotąd Apple i plasując się zaraz za Samsungiem, nic więc dziwnego, że branża z niecierpliwością czeka na nowe flagowe modele tego koncernu. Dziś okazało się, że faktycznie było na co, bo Mate 20 i Mate 20 Pro to smartfony, które każdy chciałby mieć w swojej kieszeni - szczególnie model z dopiskiem Pro, wyznaczający standardy w zakresie możliwości fotograficznych i ładowania, ale i ten standardowy nie ma się czego wstydzić. Oba warianty posiadają ten sam układ, czyli produkowany w 7 nm procesie technologicznym Kirin 980, który może się pochwalić nowymi rdzeniami Cortex-A76 od ARM. W sumie możemy zaś liczyć na 6,9 miliarda tranzystorów, czyli 60% więcej niż u poprzednika, względem którego producent obiecuje tu 75% wzrost wydajności i 58% poprawioną efektywność energetyczną. Nie zabraknie tu również technologii dual NPU (Neural Processing Unit) dla wszystkich zadań związanych ze sztuczną inteligencją, której częścią jest optymalizacja pamięci, co zapewnić ma płynne działanie urządzenia.
Huawei Mate 20 i Mate 20 Pro przynoszą wiele ciekawych nowości i zapowiadają się na jedne z ciekawszych tegorocznych flagowców.
Układ wspierany będzie przez 6 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej z możliwością rozszerzenia o maks. 256 GB za pomocą kart pamięci nowego nano formatu - ten powstał we współpracy Huawei i Toshiby, a firmy mają nadzieję uzyskać wsparcie SD Alliance i uczynić go globalnym standardem, ale jak na razie to tylko śmiałe plany. Całość działać będzie pod kontrolą Androida 9.0 Pie z nakładką interfejsu użytkownika EMUI 9.0, a smartfony dostępne będą w popisowych gradientowych wzorach Huawei, ale tym razem ze specjalnym “hiperoptycznym wzorem” poprawiającym chwyt, bo jak wiadomo szklane panele potrafią być bardzo śliskie - dostępne wersje kolorystyczne to Midnight Blue, Emerald Green i Twilight.
No dobra, pora na różnice - Mate 20 Pro wyposażony został w 6,39-calowy zakrzywiony panel OLED o rozdzielczości 1440p ze wsparciem dla HDR. Poza tym możemy liczyć na potrójny aparat tylny, w skład którego wchodzą 40 MP szerokokątny sensor z technologią Quad Bayer i przysłoną f/1.8, 20 MP ultraszeroka jednostka o świetle f/2.2 oraz 8 MP teleobiektyw (f/2.2) pozwalający na 3x zoom optyczny. Aparat pozwala m.in. na zdjęcia makro z odległości zaledwie 2.5 cm, wideo doczekało się wsparcia ze strony trybu AI Cinema Mode, który automatycznie potrafi dopasować paletę kolorów, ich nasycenie czy jasność, a wybiórcza desaturacja pozwoli np. na kolorowe zdjęcia osób na czarno-białym tle. Z przodu czekają zaś 24 MP kamerka do selfie (f/2.0) oraz skaner do rozpoznawania twarzy. Zgodnie z przypuszczeniami Huawei zdecydowało się również na zintegrowany z wyświetlaczem czytnik linii papilarnych, który jest na dodatek wrażliwy na siłę nacisku. Mate 20 Pro jest także pierwszym modelem Huawei z nową technologią ładowania SuperCharge, wykorzystującą aż 40W, dzięki czemu możemy naładować 70% baterii o pojemności 4200 mAh w zaledwie pół godziny. Jest też 15W Wireless Quick Charge, który naładuje baterię od 0 do 30% w godzinę oraz unikatowe Wireless Reverse Charging, czyli opcja bezprzewodowego ładowania innych urządzeń za pomocą smartfona - podczas prezentacji Huawei żartowało sobie nawet z Apple i 5W ładowarki dodawanej przez Amerykanów do wycenionych na co najmniej 999 USD modeli XS czy XS Max, sugerując, że lepiej tu skorzystać z Mate Pro 20. Poza tym, nie zabrakło głośników stereo (zamiast grilla wykorzystano otwór, w którym znajduje się gniazdo USB-C), certyfikatu IP67 świadczącego o wodoodporności, dwupasmowego GPS i dual VoLTE.
Mate 20 otrzymał nieco mniejszy ekran, a mianowicie 6.53-calowy płaski LCD o rozdzielczości 1080p, a co za tym idzie również mniejszy akumulator o pojemności 4000 mAh. Zmianie uległ również potrójny aparat tylny, który co prawda także składa się z szerokokątnej jednostki, ultraszerokokątnej i teleobiektywu, ale napędzany jest przez inne sensory i obiektywy. Podstawowy oferuje 12 MP i światło f/1.8, ten wspomagany jest przez 16 MP ultraszeroką kamerkę ze światłem f/2.2 oraz 8 MP (f/2.4) pozwalającą na optyczny zoom. Bez zmian pozostały możliwości makro i wsparcie AI. Przednia 24 MP kamerka umieszczono została w niewielkim wcięciu o kształcie łezki, ale nie pozwoliło to na zastosowanie zaawansowanego skanera twarzy. Poza tym czytnik linii papilarnych jest tu tradycyjnie na tylnym panelu, a telefon wspiera starszą technologię szybkiego ładowania (22,5 W SuperCharge) i zabrakło bezprzewodowego ładowania (w obie strony), głośników stereo i wodoszczelności. Cięcia są więc spore, ale w odróżnieniu od wersji Pro, standardowy wariant prócz USB typu C otrzymał też 3,5 mm gniazdo minijack na słuchawki.
Na polski rynek trafią oba modele i Huawei Mate 20 kosztować będzie 2999 złotych, aHuawei Mate 20 Pro aż 4299 złotych. Przedsprzedaż startuje już dziś.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Mate 20 i Mate 20 Pro - poznajcie nowe flagowe smartfony Huawei