Meta przyłapana na piraceniu porno. "Nie szkolimy AI. To na użytek osobisty"

Meta znalazła się w centrum jednego z najbardziej nietypowych sporów o prawa autorskie ostatnich miesięcy. Producent filmów dla dorosłych Strike 3 Holdings pozwał firmę Marka Zuckerberga, zarzucając jej pobieranie tysięcy materiałów z pirackich źródeł BitTorrent. Według powoda, nagrania miały posłużyć do trenowania modeli sztucznej inteligencji, które analizują i generują wideo.

Strike 3 Holdings, wraz z Counterlife Media, oskarża Metę o bezprawne pobranie 2396 filmów opatrzonych prawami autorskimi. Firmy, znane z marek takich jak Vixen, Blacked, Tushy czy Deeper, szacują straty na 359 milionów dolarów. Dowody miały pochodzić z archiwów sieci BitTorrent, w których zidentyfikowano adresy IP powiązane z infrastrukturą należącą do Facebooka.

Zarzuty pojawiły się po wcześniejszym ujawnieniu, że Meta w innych postępowaniach przyznała się do pozyskiwania treści z nieautoryzowanych źródeł. Strike 3 prześledziło wówczas aktywność sieci BitTorrent i natrafiło na 47 adresów IP przypisanych do korporacyjnych serwerów Meta.

Odpowiedź: klasyczna linia obrony BitTorrent

Meta natychmiast wystąpiła o oddalenie pozwu. Firma uznała zarzuty za „bezsensowne” i oparte na błędnym zrozumieniu technologii. W swojej odpowiedzi Meta przywołała precedensy z procesów dotyczących piractwa BitTorrent, wskazując, że sam adres IP nie dowodzi winy konkretnej osoby czy instytucji.

Sąd Apelacyjny Dziewiątego Okręgu orzekł już wcześniej, że adres IP jest jedynie identyfikatorem sieciowym, a nie dowodem tożsamości. Meta argumentuje, że Strike 3 nie przedstawiło żadnych innych materiałów potwierdzających, iż pobieranie odbywało się z jej inicjatywy.

Aktywność sprzed badań nad sztuczną inteligencją

Meta odrzuca oskarżenia o wykorzystywanie filmów dla dorosłych do szkolenia algorytmów. Zwraca uwagę, że rzekome pobieranie miało miejsce już w 2018 roku, cztery lata przed rozpoczęciem prac nad modelami wideo opartymi na sztucznej inteligencji. Firma uznaje to za dowód, że aktywność była przypadkowa i nie miała związku z badaniami technologicznymi.

W dokumentach procesowych Meta sugeruje, że mogło chodzić o działania pracowników lub gości korzystających z firmowej sieci w celach prywatnych. Średnio miało chodzić o 22 pliki rocznie, co w ocenie firmy dowodzi, że nie był to systematyczny proces budowania zestawów danych.

„Prywatny użytek osobisty” zamiast piractwa korporacyjnego

Meta podkreśla, że skala rzekomych pobrań jest zbyt mała, by mogła mieć znaczenie w kontekście trenowania modeli sztucznej inteligencji. Wskazuje też, że powód nie przedstawił żadnych dowodów na centralne zarządzanie tymi działaniami ani na jakikolwiek interes finansowy firmy w tej aktywności.

Zdaniem Meta cała teoria o rzekomym „ukrywaniu” pobrań jest nielogiczna. Firma zauważa, że jeśli rzeczywiście chciałaby maskować swoją aktywność, nie korzystałaby z adresów IP łatwo powiązanych z własną siecią.

Brak podstaw do odpowiedzialności pośredniej

Meta przyznaje, że nie może całkowicie wykluczyć, iż ktoś w jej sieci pobierał chronione materiały, ale podkreśla, że nawet w takim wypadku nie ponosi odpowiedzialności wtórnej. Firma przywołuje orzeczenie w sprawie „Cobbler”, w której sąd uznał, że właściciel sieci nie odpowiada za działania jednostek, jeśli nie uczestniczył w nich aktywnie ani nie czerpał z nich zysków.

Meta utrzymuje, że nie miała wiedzy o potencjalnym naruszeniu i nie mogła mu zapobiec bez naruszenia prywatności użytkowników sieci korporacyjnej. W efekcie żąda całkowitego oddalenia pozwu.

Sąd zdecyduje o przyszłości sprawy

Strike 3 Holdings i Counterlife Media mają dwa tygodnie na złożenie sprzeciwu wobec wniosku Meta. Następnie firma Zuckerberga będzie mogła udzielić odpowiedzi uzupełniającej. Federalny sąd w Kalifornii zdecyduje, czy sprawa trafi na wokandę, czy też zakończy się już na etapie formalnym.