Za niespełna rok system operacyjny Windows 10 przestanie być wspierany przez Microsoft, co zmusi miliony użytkowników do podjęcia decyzji dotyczącej przyszłości ich komputerów. Wraz z zakończeniem wsparcia użytkownicy starszych procesorów – takich jak Intel 7. generacji i starsze lub AMD Ryzen serii 1000 – będą mieli ograniczone opcje: zapłacić 30 dolarów rocznie za przedłużone poprawki zabezpieczeń (ESU), zaktualizować sprzęt, przesiąść się na Windows 11 lub rozważyć alternatywne rozwiązania, jak Linux.
Windows 11 i minimalne wymagania sprzętowe
Microsoft od początku premiery Windows 11 jasno deklarował, że nie planuje obniżać wymagań sprzętowych. Kluczowym elementem tej strategii jest wymóg TPM 2.0 (Trusted Platform Module), który firma uznała za „standard niepodlegający negocjacjom” w kwestii bezpieczeństwa systemu. TPM to dedykowany układ odpowiedzialny za szyfrowanie, uwierzytelnianie oraz ochronę kluczy kryptograficznych. Moduł ten jest wbudowany w większość procesorów Intel 8. generacji (Coffee Lake) i AMD Ryzen 2000 (Zen+) lub nowszych, co czyni te jednostki w pełni zgodnymi z Windows 11. Starsze procesory, które obsługują jedynie TPM 1.2, mogą teoretycznie działać z nowym systemem, ale wymaga to zaawansowanych modyfikacji rejestru systemowego, co jest rozwiązaniem ryzykownym i niezalecanym dla przeciętnego użytkownika.
Już za rok użytkownicy Windows 10 i procesorów starszych niż Intel 8. generacji / AMD Ryzen 2000 zostaną postawieni pod ścianą.
Dlaczego TPM 2.0?
Microsoft argumentuje, że TPM 2.0 stanowi fundament nowoczesnych funkcji bezpieczeństwa, takich jak BitLocker, Secure Boot oraz uwierzytelnianie wieloskładnikowe (MFA). Bez tego modułu niemożliwe jest korzystanie z wielu kluczowych narzędzi zabezpieczających, które mają chronić użytkowników przed coraz bardziej zaawansowanymi cyberzagrożeniami. Firma podkreśla, że starsze procesory nie tylko nie spełniają wymogów bezpieczeństwa, ale również brakuje im nowoczesnych instrukcji, takich jak AVX2, które są niezbędne dla optymalnego działania systemu Windows 11. Procesory starsze niż Intel Haswell (2013) czy AMD Bulldozer są szczególnie problematyczne, ponieważ ich wydajność w obsłudze nowoczesnych systemów operacyjnych jest znacząco ograniczona.
Pomimo promowania Windows 11, system ten do listopada 2024 r. posiadał jedynie około 23,6% udziału w rynku komputerów stacjonarnych z systemem Windows, podczas gdy Windows 10 wciąż dominuje z wynikiem 61,82%, jak podaje StatCounter. To pokazuje, że znaczna część użytkowników wciąż nie zdecydowała się na migrację na nową wersję. Microsoft, koncentrując się na rygorystycznych wymaganiach sprzętowych, wydaje się zmuszać użytkowników starszych urządzeń do podjęcia decyzji: zakup nowego sprzętu, modernizacja obecnego komputera, opłacanie ESU lub przesiadka na alternatywny system operacyjny.
Co oznacza koniec wsparcia dla użytkowników?
Po zakończeniu wsparcia technicznego Windows 10 w październiku 2025 r., użytkownicy pozostający przy tej wersji systemu będą narażeni na zagrożenia bezpieczeństwa. Dla tych, którzy nie są gotowi na zmianę sprzętu, Microsoft oferuje opcję ESU (Extended Security Updates), które za 30 dolarów rocznie zapewnią podstawowe poprawki zabezpieczeń. Jednak jest to rozwiązanie tymczasowe, które nie rozwiązuje problemu przestarzałości sprzętu.
Linux jako alternatywa
Koniec wsparcia dla Windows 10 to także szansa dla systemów opartych na Linuxie, takich jak Ubuntu, które są często polecane jako lekkie i wydajne alternatywy dla starszych komputerów. Dla użytkowników rozważających taką zmianę, teraz może być odpowiedni moment na rozpoczęcie przygody z otwartym oprogramowaniem.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Windows zmusi, by wyrzucić miliony komputerów? "To nie podlega negocjacjom"