Ministerstwo Cyfryzacji odniosło się do tematu wykorzystywania przez aplikacje wrażliwych zasobów smartfonów. Poruszono kwestię mObywatela, który także potrzebuje zgody na korzystanie z aparatu, dostępu do plików czy lokalizacji.
Wiele z dzisiejszych aplikacji mobilnych prosi użytkowników o przyznanie pewnych uprawnień. Niekiedy wystarczy na przykład sam dostęp do aparatu. W innych przypadkach aplikacja może jednak prosić o dodatkowe uprawnienia pozwalające jej używać listy kontaktów, lokalizacji czy mikrofonu.
Ministerstwo Cyfryzacji podkreśla również, że sama prośba o dostęp nie oznacza, że aplikacja będzie ciągle używać funkcji.
Oczywiście niektórzy mogą sobie zadawać pytanie po co aplikacjom te wszystkie uprawnienia i czy przypadkiem nie służą do szpiegowania? Temat poruszyło teraz samo Ministerstwo Cyfryzacji. Bo przecież nie inaczej jest w przypadku mObywatela. Również i ta aplikacja potrzebuje od użytkownika zgód na wykorzystywanie pewnych funkcji telefonu.
mObywatel również potrzebuje uprawnień
Aplikacja mObywatel faktycznie wykorzystuje dostęp do kamery, ale w celu skanowania kodów QR przy weryfikacji tożsamości. Może również posiadać dostęp do plików, ale po to, by zapisywać potwierdzenia PDF na urządzeniu. Dostęp do lokalizacji w mObywatelu jest natomiast wykorzystywany do wskazywania punktów na mapie na przykład w usłudze umawiania wizyt w ZUS.
Wszystkie te funkcje sprawiają, że aplikacja jest w ogóle użyteczna. Samo przyznanie dostępu do lokalizacji, aparatu oraz innych funkcji telefonu nie jest konieczne, ale bez tego aplikacja nie będzie mogła realizować pewnych przydatnych działań. Ministerstwo Cyfryzacji podkreśla również, że sama prośba o dostęp nie oznacza, że aplikacja będzie ciągle używać funkcji. Innymi słowy uprawnienia do korzystania z pewnych rzeczy można przyznać czasowo - na okres korzystania z danej funkcji - lub jednorazowo.
Systemy operacyjne i proces weryfikacji strzegą użytkowników
Ministerstwo zwraca także uwagę, że systemy operacyjne działające na naszych smartfonach posiadają zaawansowane mechanizmy kontroli prywatności. To użytkownik sam decyduje, w którym momencie aplikacja może korzystać np. z aparatu czy lokalizacji. Ponadto systemy te jasno informują użytkowników, że dana funkcja właśnie działa (np. aktywne jest nagrywanie za pomocą mikrofonu). W Androidzie oraz iOS pojawi się wówczas świecąca kropka w odpowiednim kolorze.
W tym wszystkim ważną rolę odgrywają także działania realizowane zanim aplikacje trafią do społeczności. Procesy weryfikacji w App Store i Google Play mają na celu wyeliminowanie aplikacji, które szpiegowałyby użytkownika.
Ostatecznie to użytkownik decyduje
Koniec końców to użytkownik decyduje czy dana aplikacja będzie miała dostęp chociażby do aparatu, kontaktów czy lokalizacji. Jeśli nie chce przyznawać tych uprawnień to nie musi, jednak wtedy aplikacja nie będzie oferować wszystkich swoich funkcji. Dobrym środkiem może więc okazać się przyznawanie uprawnień tylko na czas działania danych funkcji lub jednorazowo.

Pokaż / Dodaj komentarze do: mObywatel szpieguje obywateli? Jest odpowiedź z Ministerstwa Cyfryzacji