Ferrari uchyliło rąbka tajemnicy i zaprezentowało technologię, która napędzi model Elettrica, czyli ich pierwszy w 78-letniej historii marki w pełni elektryczny samochód. Podczas zamkniętego wydarzenia w Maranello odsłonięto produkcyjne podwozie z pakietem baterii i silnikiem elektrycznym, choć jeszcze bez nadwozia i kół.
Gotowy samochód, którego światowa premiera planowana jest na przyszły rok, ma osiągać prędkość maksymalną 310 km/h – nieco wolniej niż spalinowe Ferrari – oraz oferować zasięg co najmniej 530 km. To czterodrzwiowy model z miejscami dla czterech pasażerów plus dodatkowym siedzeniem.
Szczególną uwagę Ferrari poświęciło dźwiękom. Zamiast sztucznego odtwarzania odgłosów silnika spalinowego, inżynierowie zaprojektowali system akustyczny, który wzmacnia rzeczywiste wibracje z układu napędowego, tworząc unikalny "elektryczny dźwięk Ferrari".
Podwozie i nadwozie wykonane są w 75% z recyklowanego aluminium, a bateria została w pełni zintegrowana z podłogą, co obniża środek ciężkości i poprawia osiągi. Auto otrzyma także funkcję szybkiego ładowania.
Ostrożna elektryfikacja
"To historyczny dzień dla nas. Wszyscy mamy gęsią skórkę" – powiedział CEO Benedetto Vigna, podkreślając, że elektryczny model to "dodatek, a nie zamiana" spalinowych Ferrari. Do 2030 roku tylko 20% oferty ma być w pełni elektrycznych – to mniej niż zakładane wcześniej 40%.
Ferrari, jak inne marki premium, podchodzi do elektryfikacji ostrożnie. Reuters informował, że firma opóźniła drugi model elektryczny do 2028 roku z powodu braku popytu. Konkurencyjne Lamborghini przesunęło debiut swojego pierwszego EV na 2029 rok. Cena Elettriki ma wynosić minimum 500 tysięcy euro.
Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Pokaż / Dodaj komentarze do:
Nawet Ferrari musiało się złamać. Oto pierwszy elektryczny silnik legendy motoryzacji