Nie czekajcie na Bully 2 i Max Payne 4. Rockstar stawia wszystko na GTA


Nie czekajcie na Bully 2 i Max Payne 4. Rockstar stawia wszystko na GTA

Obbe Vermeij, były dyrektor techniczny Rockstar North i jeden z kluczowych architektów tzw. 3D Universe serii Grand Theft Auto, po latach otwarcie odniósł się do anulowanych projektów studia. Twórca, który współtworzył GTA III, Vice City, San Andreas oraz GTA IV, nie kryje, że decyzje o porzuceniu takich gier jak Agent, Project Z czy potencjalnej kontynuacji Bully uważa za w pełni uzasadnione, choć wielu graczy ma odmienne zdanie na ten temat.

Vermeij stwierdził, że żaden z tych projektów nie miałby szans dorównać znaczeniu i skali Grand Theft Auto. W jego ocenie były to koncepcje atrakcyjne na papierze, lecz niewystarczające, by konkurować z marką, która zdominowała branżę gier na ponad dwie dekady. 

Project Z i Agent jako ślepe uliczki

Jednym z najbardziej intrygujących anulowanych projektów był Project Z, gra o przetrwaniu z zombie, osadzona na odizolowanej szkockiej wyspie. Tytuł powstawał w oparciu o technologię i zasoby San Andreas, lecz ton produkcji znacząco odbiegał od tego, z czym gracze kojarzyli Rockstar. Mroczna atmosfera i poczucie izolacji nie pasowały do charakteru studia, które zbudowało swoją reputację na satyrze, dynamice i otwartych światach pełnych kontrastów.

Podobny los spotkał Agenta, który miał być liniowym thrillerem szpiegowskim, inspirowanym filmami o Jamesie Bondzie. Akcja miała przenosić graczy między Europą a Afryką Północną, a sam sposób prowadzenia narracji miał przypominać bardziej film niż grę. Rezygnacja z otwartej struktury świata nie wszystkim w studiu jednak pasowała. Vermeij przyznał, że im dalej posuwały się prace, tym bardziej oczywiste stawało się, że Agent oddala się od tego, w czym studio było najlepsze.

GTA jako platforma dla eksperymentów

Zdaniem Vermeija prawdziwa siła Rockstar polega na umiejętności wchłaniania nietypowych pomysłów i testowania ich wewnątrz uniwersum Grand Theft Auto. Po globalnym sukcesie serii, wprowadzanie radykalnych zmian poprzez nowe marki przestało mieć sens biznesowy i kreatywny. Były dyrektor techniczny uważa, że nawet najbardziej nietypowe koncepcje powinny znajdować ujście w ramach GTA, zamiast rozdrabniać zasoby studia. 

Takie podejście widać było w przeszłości przy mniejszych projektach i dodatkach, takich jak Chinatown Wars, Liberty City Stories czy epizody do GTA IV. Produkcje te pozwalały eksperymentować z mechanikami i narracją, jednocześnie wzmacniając główną markę.

Nostalgia fanów kontra realia studia

Wielu fanów Rockstar wciąż liczy na powrót marek takich jak Bully, Midnight Club czy Max Payne. Vermeij pozostaje jednak sceptyczny wobec takiego scenariusza. Jego zdaniem studio konsekwentnie będzie rozwijać to, co przynosi największy zwrot inwestycji i na co reaguje rynek. 

Łatwiej jest rozwijać sprawdzoną markę niż zaczynać od nowa.

Choć Vermeij broni strategii Rockstar, z uznaniem wypowiada się o studiach, które wybierają zupełnie inną drogę. Jako przykład wskazuje Larian Studios, które po ogromnym sukcesie Baldur’s Gate 3 zdecydowało się zapowiedzieć nową odsłonę Divinity zamiast kontynuować bestsellerową serię. Były dyrektor Rockstar podkreśla, że taki ruch wymaga odwagi i gotowości na ryzyko, na które niewiele dużych studiów może sobie pozwolić. Rockstar wybrało stabilność i dominację, Larian postawił na twórczą niezależność. 

Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!

Pokaż / Dodaj komentarze do:

Nie czekajcie na Bully 2 i Max Payne 4. Rockstar stawia wszystko na GTA
 0