Niemcy na wojnie z memami. Ponad 1300 pozwów o zniesławienie polityków

Niemcy na wojnie z memami. Ponad 1300 pozwów o zniesławienie polityków

Prawo umożliwiające politykom w Niemczech wnoszenie pozwów o zniesławienie, uchwalone jeszcze za czasów kanclerz Angeli Merkel, zdaje się przeżywać swoje apogeum.

Choć formalnie jego celem była ochrona osobistej godności przed bezpodstawnymi atakami, to obecnie wielu obserwatorów uważa, że zostało ono przejęte przez polityków władzy w celu tłumienia krytyki. Szczególnie widoczny jest tu wzrost liczby spraw związanych z wypowiedziami w mediach społecznościowych, gdzie nawet memy stają się przedmiotem działań sądowych. W ciągu ostatnich trzech lat odnotowano ponad 1300 przypadków wnoszenia pozwów o zniesławienie. Wśród oskarżonych znajdują się nie tylko osoby prywatne, ale także dziennikarze, co dodatkowo podsyca debatę o granicach wolności słowa. Szczególnie aktywni w tej kwestii wydają się politycy Partii Zielonych, którzy często interpretują krytyczne wypowiedzi w internecie jako naruszenia prawa. Konsekwencje dla uznanych za winnych bywają dotkliwe – wysokie grzywny są standardem, a w skrajnych przypadkach orzekane są kary więzienia.

Niemieccy politycy z Partii Zielonych przodują w ilości pozwów o zniesławienie m.in. w związku z ośmieszaniem ich w memach. Takich pozwów przeciw obywatelom złożono już ponad 1300.

„Przyzwoitość i demokracja” czy cenzura pod przykrywką prawa?

Fala pozwów wywołuje coraz większe kontrowersje w niemieckim społeczeństwie. Krytycy zwracają uwagę, że w wielu przypadkach oskarżenia odnoszą się do trywialnych wypowiedzi, które można by zakwalifikować jako niewinne wyrażanie opinii, czy wręcz satyrę. Niektórzy komentatorzy sugerują, że zbyt częste wykorzystywanie tego prawa przez rządzących może prowadzić do erozji wolności słowa i wprowadzenia klimatu represji, w którym obywatele będą obawiać się wyrażać swoje zdanie.

Nie zabrakło jednak głosów opowiadających się za jeszcze bardziej rygorystycznym regulowaniem przestrzeni publicznej, szczególnie w internecie. Wicekanclerz Robert Habeck stał się centralną postacią tej debaty po głośnej sprawie bawarskiego emeryta Stefana Niehoffa. Policja wkroczyła do jego domu, ponieważ Niehoff opublikował mema, w którym nazwał Habecka „idiotą”. W odpowiedzi na krytykę tego zdarzenia, Habeck zaproponował zaostrzenie przepisów, argumentując, że demokracja powinna być ściśle związana z zachowaniem przyzwoitości w debacie publicznej. Jego zdaniem pewne formy krytyki, nawet satyrycznej, są niedopuszczalne i wymagają regulacji.

Głosy sprzeciwu wobec nadużywania prawa

Pomysł Habecka wywołał jednak sprzeciw, zarówno wśród obywateli, jak i niektórych przedstawicieli klasy politycznej. Armin Laschet, były premier Nadrenii Północnej-Westfalii, otwarcie zakwestionował sens wprowadzania tak ostrych ograniczeń w wolności wypowiedzi. W wywiadzie dla niemieckiej prasy podkreślił, że w demokracji politycy muszą być przygotowani na ostrą krytykę, w tym wyzwiska. Jak zauważył, przyjęcie innej perspektywy oznaczałoby przekształcenie Niemiec w dyktaturę.

Laschet zaznaczył, że granica powinna być wyznaczana w przypadkach realnych zagrożeń, takich jak groźby śmierci, które sam doświadczył i zgłaszał odpowiednim służbom. W jego opinii obecny wzrost liczby pozwów, dotyczących zdarzeń tak błahych jak niepochlebne memy, może podważać fundamenty wolnego społeczeństwa.

Obserwatorzy zauważają, że trend nadużywania pozwów nasilił się po objęciu władzy przez koalicję Socjaldemokratów, Zielonych i Wolnych Demokratów. Politycy tych ugrupowań coraz częściej sięgają po prawo jako narzędzie do walki z krytykami, szczególnie w internecie. Jednocześnie rośnie obawa, że władza wykonawcza wpływa na kształt debaty publicznej, zacierając granice między ochroną godności osobistej a tłumieniem niewygodnych głosów.

Habeck nasłał policję za nazwanie go „idiotą”

Jednym z najgłośniejszych przypadków była akcja policji wobec 64-letniego emeryta Stefana Niehoffa, którego dom przeszukano w związku z wpisem w mediach społecznościowych. Powodem interwencji było nazwanie wicekanclerza Niemiec Roberta Habecka „idiotą”. Zamiast rozważyć przeprosiny wobec obywatela, Habeck wezwał do jeszcze bardziej restrykcyjnych regulacji, które jego zdaniem są niezbędne, by przeciwdziałać „dezinformacji i mowie nienawiści”.

Zgodnie z relacjami niemieckiej prasy, Habeck powołał się na przepisy zawarte w Ustawie o Usługach Cyfrowych (DSA) – kontrowersyjnym prawie Unii Europejskiej, które umożliwia daleko idącą kontrolę treści publikowanych w sieci. W rozmowie z telewizją ARD wicekanclerz, zamiast złożyć wyjaśnienia w sprawie działań podjętych wobec emeryta, zasugerował, że wpis Niehoffa, który określił go mianem „idioty”, był jedynie kulminacją wcześniejszych, bardziej poważnych naruszeń, takich jak rzekomo „rasistowskie” komentarze.

Jednak w dokumentach prokuratury brakowało wzmianki o tego typu zarzutach jako przyczynie interwencji. Powód działań organów ścigania był jasno określony: wpis uznano za „ogólne zniesławienie” wicekanclerza, które rzekomo mogło utrudniać mu wykonywanie obowiązków. W Niemczech oskarżenia o zniesławienie, szczególnie wobec osób publicznych, mogą prowadzić do wysokich grzywien, a nawet do trzech lat więzienia.

Habeck w swoich wypowiedziach wskazał, że chciałby wykorzystać przepisy DSA do regulacji algorytmów mediów społecznościowych, które jego zdaniem przyczyniają się do rozpowszechniania „nieakceptowalnych treści”. Zdaniem krytyków takie podejście otwiera drzwi do daleko idącej cenzury, która może uderzyć nie tylko w dezinformację, ale także w swobodę wyrażania opinii, w tym treści satyryczne.

Wicekanclerz jasno zadeklarował, że nie zamierza przepraszać za złożenie doniesienia na Niehoffa.

Na tle tej debaty nie sposób pominąć szerszego kontekstu – wprowadzenia unijnej Ustawy o Usługach Cyfrowych, która nakłada na platformy internetowe obowiązek szybkiego usuwania treści uznanych za nielegalne. Krytycy ustawy ostrzegają, że może ona prowadzić do automatycznego usuwania treści na podstawie algorytmów, co z kolei może negatywnie wpłynąć na swobodę wypowiedzi i pluralizm opinii w internecie.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Niemcy na wojnie z memami. Ponad 1300 pozwów o zniesławienie polityków

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł