Japoński gigant Nintendo wypowiedział otwartą wojnę sądową twórcom przebojowej gry Palworld, zarzucając im naruszenie własności intelektualnej. Twórcy gry, studio Pocketpair, odpowiadają spokojnie, ale sytuacja daleka jest od równowagi – to nie tylko spór o podobieństwo do Pokémonów, ale walka o granice innowacji w branży, która coraz częściej przypomina pole minowe niż plac zabaw.
Palworld to jedno z największych zaskoczeń ostatnich miesięcy. Gra, która szturmem zdobyła serca graczy, oferując szaloną i brutalniejszą wersję znanej formuły – świat pełen uroczych stworzeń, które można łapać, trenować… i uzbrajać. Tytuł błyskawicznie zdobył popularność, przyciągając miliony graczy. Zamiast hołdować schematom, które od lat dominują w serii Pokémon, Palworld postawił na świeżość, ryzyko i nietypowe połączenia mechanik znanych z innych gatunków.
Ale nie wszystkim się to spodobało.
Nintendo reaguje: pozew, patenty i presja
Nintendo oraz The Pokémon Company uznały, że sukces Palworld zaszedł za daleko. Japońska korporacja złożyła w Japonii pozew sądowy, zarzucając Pocketpair naruszenie trzech kluczowych patentów. Chodzi o fundamentalne mechaniki gry, takie jak przywoływanie stworzeń za pomocą kul czy możliwość szybowania z ich pomocą. Zespół Pocketpair już potwierdził, że w wyniku presji prawnej został zmuszony do wprowadzenia zmian, które – jak sam przyznał – są „rozczarowujące” i nie wynikają z sugestii graczy czy problemów z rozgrywką, lecz wyłącznie z batalii sądowej.
Niektóre z tych zmian – w ocenie graczy – pozbawiły grę części jej unikalnego charakteru. Dla wielu to nie tylko przykry kompromis, ale symboliczny cios w kreatywność.
Innowacja czy plagiat? Granica coraz bardziej rozmyta
Nintendo przekonuje, że broni swojej własności intelektualnej. Pocketpair odpowiada: to atak na konkurencję. Studio kwestionuje ważność japońskich patentów, wskazując, że mechaniki, które Nintendo przypisuje sobie jako unikalne, były wykorzystywane wcześniej – m.in. w ich własnej grze Craftopia. Argumentują, że inspiracja to nie kradzież, a sukces Palworld wynika z odwagi twórców, by zrobić to, czego Pokémon od lat unika: zrewolucjonizować formułę, której fani domagają się zmian.
Nintendo – strażnik marki czy hamulec postępu?
To nie pierwszy raz, kiedy Nintendo sięga po środki prawne w obronie swojego imperium. Przez lata zamykali fanowskie gry, delegalizowali emulatory, usuwali modyfikacje. Teraz ich taktyka skierowana jest przeciwko komercyjnemu rywalowi, który – choć zainspirowany światem Pokémon – stworzył coś nowego i pociągającego dla masowego odbiorcy.
Krytycy zarzucają firmie stosowanie taktyki „spalonej ziemi” – eliminację wszelkiej konkurencji zamiast podejmowania rynkowej rywalizacji na innowacje. To zagrożenie dla wolności twórczej i przyszłości niezależnego gamedevu, który coraz częściej musi liczyć się z kosztownymi bitwami prawnymi, nawet jeśli działa w dobrej wierze.
Pocketpair nie składa broni
Pocketpair nie wycofuje się z rynku. Zespół nadal aktualizuje Palworld, angażuje społeczność i wprowadza nowe treści – mimo że niektóre kluczowe funkcje zostały ograniczone. Jeśli Palworld przetrwa atak ze strony giganta, może stać się symbolem oporu niezależnych deweloperów wobec zmonopolizowanej części branży.
I to właśnie tego – jak twierdzą niektórzy komentatorzy – Nintendo obawia się najbardziej: że Palworld okaże się niezniszczalne. Wszystko wskazuje na to, że konflikt dopiero się rozpoczyna.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Nintendo boi się tej gry, bo jest lepsza. Wypowiedzieli otwartą wojnę