Nintendo wysłało jasny sygnał wszystkim użytkownikom swoich usług cyfrowych: piractwo, emulacja i jakiekolwiek działania naruszające własność intelektualną nie tylko spotkają się z konsekwencjami prawnymi, ale mogą też zakończyć się trwałym unieruchomieniem konsoli użytkownika. Najnowsza aktualizacja Umowy użytkownika konta Nintendo wprowadza kontrowersyjny zapis — złamanie zasad może skutkować „trwałym wyłączeniem funkcjonalności” zarówno usług online, jak i samego urządzenia.
Wraz ze zbliżającą się premierą Nintendo Switch 2, której debiut zaplanowano na maj, firma zaostrza swoje stanowisko wobec wszelkich form piractwa cyfrowego. Chodzi o ochronę nowej generacji funkcji sieciowych, takich jak GameShare i GameChat, które mają wprowadzić bardziej zaawansowane sposoby korzystania z treści i kontaktu między graczami. Jednak przy okazji Nintendo aktualizuje zasady, które przez ostatnie cztery lata pozostawały praktycznie niezmienione.
Nowa linia frontu w walce z piractwem
Najnowsza aktualizacja umowy użytkownika konta Nintendo znacząco poszerza zakres zakazanych działań. Teraz użytkownikom wyraźnie zabrania się m.in.: tworzenia, udostępniania lub sprzedaży „dzieł pochodnych” bazujących na własności intelektualnej Nintendo, omijania zabezpieczeń i funkcji ochronnych, instalowania lub używania nieautoryzowanych kopii gier orazużywania usług Nintendo w sposób inny niż zgodny z „zamierzonym celem i oficjalną dokumentacją”.
Co istotne, Nintendo informuje, że złamanie tych przepisów może skutkować trwałym ograniczeniem lub unieruchomieniem konta Nintendo oraz urządzenia, na którym naruszenie miało miejsce. Innymi słowy: użytkownik, który uruchomi piracką kopię gry, może zostać odcięty nie tylko od eShopu, ale także stracić możliwość korzystania z konsoli jako takiej.
Tolerancja równa zeru
Choć Nintendo od lat słynie z bezkompromisowego podejścia do ochrony swoich marek — wielokrotnie pozywało fanów, twórców fanowskich wersji gier, a nawet portale emulacyjne — to po raz pierwszy tak jednoznacznie łączy naruszenia licencyjne z możliwym trwałym „ucegleniem” sprzętu.
Eksperci wskazują, że krok ten może być odpowiedzią na rosnące niezadowolenie graczy wobec rosnących cen. Premiera nowych gier w cenie 80 dolarów (czyli o 10 dolarów więcej niż standard obecnej generacji) wzbudziła kontrowersje — część użytkowników zaczęła otwarcie rozważać emulację jako sposób na „bojkot” podwyżek.
Ryzykowna strategia w trudnych czasach
Podczas czwartkowej konferencji finansowej, prezes Shuntaro Furukawa przyznał, że amerykańskie cła wprowadzone jeszcze za kadencji Donalda Trumpa mają kosztować firmę dziesiątki miliardów jenów. Jednocześnie przyznał, że podnoszenie cen nowej konsoli w odpowiedzi na koszty produkcji byłoby „ryzykowne”.
— Jeśli ceny artykułów codziennego użytku, takich jak żywność, wzrosną, ludzie będą mieli mniej pieniędzy na konsole do gier — powiedział Furukawa. — Dostosowanie ceny mogłoby znacznie zmniejszyć popyt.
W tej sytuacji Nintendo wydaje się stawiać wszystko na jedną kartę: nie rezygnuje z wysokiej ceny, ale jednocześnie wprowadza drastyczne środki zabezpieczające przychody z cyfrowej sprzedaży. Taka polityka może jednak zrazić część społeczności graczy — szczególnie tych, którzy korzystali z emulatorów lub wersji demonstracyjnych gier retro dostępnych poza oficjalnym kanałem.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Nintendo może zdalnie zamienić Switch 2 w "cegłę", jeśli wykryją pirackie treści