Oculus Rift 2 trafił do kosza? Współzałożyciel odszedł z firmy

Facebook nie ma w bieżącym roku szczególnie dobrej passy. Po ciosach związanych z wyciekami danych, oskarżeniach o łamanie zasad prywatności, a także ostatnim ataku hakerskim, w skutek którego przestępcy przejęli dane z 29 milionów kont użytkowników popularnej platformy społecznościowej, teraz z firmy postanowił odejść Brendan Iribe, czyli współzałożyciel oraz były dyrektor generalny Oculusa wykupionego przez internetowego giganta. Rozstanie nastąpiło po wewnętrznych wstrząsach w Facebooku i jak informują media doprowadziły do rzekomego anulowania przez korporację prac nad goglami Oculus Rift 2, czyli następcą Oculus Rift, za sprawą którego rozpoczęła się rewolucja VR. Okazało się, że wizja Iribe dotycząca przyszłości Oculusa w znaczący sposób różni się od tej siedzącej w głowach kluczowych osób w Facebooku. 

Z Facebookiem postanowił pożegnać się Brendan Iribe - współzałożyciel Oculusa zajmującego się produkcją gogli VR.

Co ciekawe odejście tej ważnej persony zostało potwierdzone, aczkolwiek Amerykanie nie odnieśli się do kwestii zaprzestania dalszy prac nad Oculus Rift 2 (warto nadmienić, że sprzęt nigdy nie został potwierdzony). Brendan Iribe wraz ze swoim zespołem chciał zaprojektować jeszcze wydajniejszego oraz pod wieloma względami lepszego Oculusa, aczkolwiek Facebook nie wyraził zainteresowania takim sprzętem pragnąc stworzyć konkurencyjne, a więc tańsze i przez to jakościowo gorsze gogle. W trakcie rozmów miało dość nawet do bardzo poważnych tarć, a Iribe w jednej z takich konwersacji stwierdził, że nie interesuje go wyścig w kierunku dna wydajnościowego. O tym, że amerykańskiego giganta niezbyt interesują wysokowydajne rozwiązania niechaj świadczy fakt prezentacji Oculus Questa — tańszej wersji hełmu VR, który w założeniu miał przyciągnąć nową grupę mniej bogatszych klientów, ale oczywiście nie był spełnieniem marzeń dotychczasowych twórców.

Iribe potwierdził doniesienia pierwotnie podane przez serwis The Crunch stwierdzając, że przyda mu się pierwsza od blisko 20 lat przerwa zawodowa, która pozwoli mu naładować akumulatory i wrócić jeszcze silniejszym, z nowszym pokładem pomysłów. Bez wątpienia jest to kolejny cios dla Marka Zuckerberga osłabiający jego notowania nie tylko przed opinią publiczną, lecz także paroma akcjonariuszami domagającymi się jego dymisji ze stanowiska sternika korporacji. Jakiś czas temu z firmą pożegnał się duet założycieli Instagrama wykupionego przez Facebooka w 2012 roku. Powodem odejścia podobnie jak w tym przypadku była odmienna wizja prowadzenia biznesu. Czy ten statek już tonie? Ciężko jednoznacznie to określić, niemniej coraz bardziej chwieje się na tym niespokojnym morzu.