Philips 492P8 - 49-calowy monitor o proporcjach 32:9

TPV, czyli właściciel marki Philips, w trakcie minionych targów IFA zaprezentował swój nowy imponujący 49-calowy monitor o proporcjach ekranu 32:9. Nie jest to pierwszy tego typu sprzęt, ponieważ kilka miesięcy termu Samsung ujawnił C49HG90, a co więcej propozycja Philipsa nie będzie korzystać z technologii kwantowej kropki czy FreeSync, ale w zamian jej cena będzie znacznie przystępniejsza.

Wygląda na to, że mamy do czynienia z nowym trendem, gdzie panoramiczne monitory 21:9 to już zbyt mało i producenci chętniej sięgać będą po panele 32:9 w znacznie większych rozmiarach. O ile propozycja Samsunga skierowana jest w dużej mierze do graczy czy miłośników filmów, tak Philips zdaje się celować z monitorem 492P8 w branże, gdzie wielomonitorowe konfiguracje wykorzystywane są do profesjonalnych celów. Urządzenie bazować będzie jednak na 49-calowym panelu VA od Samsunga, którego rozdzielczość wynosi 3840 x 1080 pikseli. Producent nie zdradził jeszcze pełnej specyfikacji i nie znamy np. czasu reakcji czy częstotliwości odświeżania, ale wiadomo, że maksymalna jasność wyniesie 600 nitów, kontrast 5000:1 a kąty widzenia 178° horyzontalnie i wertykalnie. Przy dużym ekranie i takich proporcjach zakrzywienie wyświetlacza wydawało się być naturalnym posunięciem i promień krzywizny wynosi tu 1800R.

Philips 492P8 to w gruncie rzeczy dwa "sklejone" monitory Full HD, ale mimo wszystko wydaje się to ciekawa alternatywa dla osób pracujących na wielomonitorowych zestawach

W odróżnieniu od Samsunga, Philips nie zastosował podświetlenia QLED, by poprawić kolory, co wynika z innej grupy docelowej i odmiennych zastosowań. 492P8 pod względem łączności zapewniać będzie port DisplayPort, HDMI, USB typu C, D-Sub, jak również hub z dwoma USB 3.0 oraz Ethernet. Nie zabrakło też dwóch złącz minijack na mikrofon i słuchawki. Planowana premiera monitora nastąpić ma w drugim kwartale przyszłego roku, a wstępna cena potwierdzona przez producenta to 899 EUR, co wydaje się dość atrakcyjną kwotą. Trzeba jednak pamiętać, że do premiery pozostało jeszcze przynajmniej pół roku, więc niektóre aspekty specyfikacji czy cena mogą ulec zmianie.