Pierwsza stacjonarna karta graficzna Intel Iris Xe nie zadziała z procesorami AMD

Intel zapowiedział wczoraj swoją pierwszą samodzielną kartę graficzną dla desktopów. Ta wyposażona jest w GPU DG1 i dostępna będzie tylko dla partnerów OEM. Jest to jednak o tyle istotny produkt, że oznacza powrót giganta z Santa Clara na rynek konsumenckich kart graficznych po 22 latach nieobecności (czyli od premiery modelu 740). Nie da się ukryć, że powrót Niebieskich z własnym dGPU, nawet dla rynku OEM i producentów tworzących gotowe zestawy, wzbudził sporo entuzjazmu, dając nadzieję, że trzeci gracz na rynku zdominowanym przez NVIDIĘ i AMD tchnie nieco świeżego powietrza w ten segment. Okazuje się jednak, że nowe karty graficzne Intela wymagają specjalnego BIOS UEFI, który nieco psuje odbiór tego produktu. 

Pierwsze karty graficzne Iris Xe współpracować będą jedynie z komputerami opartymi o procesory Intela.

Intel Iris Xe wyposażone jest w GPU DG1 bazujące na architekturze Xe-LP. Mówimy tu o budżetowej grafice z jedynie 80 jednostkami wykonawczymi (EU), co daje 640 jednostek cieniujących, co jak na dzisiejsze gamingowe standardy jest bardzo niską liczbą. Karty te oferowane mają być jednak w tanich komputerach do multimediów, domowych systemów rozrywki lub klientów biznesowych. Na gamingowe karty Intela będziemy musieli poczekać, aż na rynku pojawią się modele oparte o GPU DG2 i nie wiemy jeszcze, kiedy to będzie. Niebiescy potwierdzili już jednak, że układy te produkowane będą przez zewnętrzną firmę i w przeciekach mówi się o umowie z TSMC. 

Wracając do stacjonarnych kart Iris Xe, redakcji Legit Reviews udało się ustalić, że te współpracować będą jedynie z komputerami opartymi o procesory Intela, a konkretniej modele Coffee Lake-S i Comet Lake-S. Potrzebne będą także zmodyfikowane chipsety B460, H410, B365 i H310C dla płyty głównej oraz specjalny BIOS. Co jednak najistotniejsze, karty graficzne Iris Xe nie będą działać na platformach AMD. Tu rodzi się pytanie o przyszłe karty graficzne Intela, ponieważ nie zdziwiłoby nas, gdyby producent zdecydował się na brak wsparcia dla konkurencyjnych platform, chcąc oferować wsparcie w ramach własnego ekosystemu. Pytanie tylko, jak na takie działania zapatrywać będzie się UE, która słynie ze srogiego traktowania monopolistycznych zapędów producentów.