Nikt Wam porno nie zabierze. Polska rządowa blokada nie taka straszna, jak ją malują

Nikt Wam porno nie zabierze. Polska rządowa blokada nie taka straszna, jak ją malują

Próby ograniczenia dostępu do pornografii są wprowadzane na całym świecie, a mają na celu przede wszystkim ograniczyć dostępność do treści dla dorosłych u dzieci. W niektórych krajach dostęp do pornografii ma być wyłącznie po potwierdzeniu wieku użytkownika (dowód osobisty, karta kredytowa itp.), jednak w przypadku naszego kraju, blokada będzie na innym poziomie i właściwie nie ma co się jej obawiać, wbrew temu, czym straszy większość mediów.

Projekt ustawy o ochronie niepełnoletnich przed dostępem do materiałów pornograficznych w Polsce był już wałkowany od długiego czasu. Przyjęty w kwietniu projekt chce wymusić na dostawcach internetu wprowadzenie narzędzi, które bezpłatnie będą blokować dostęp do porno w sieci. I tutaj należy się zatrzymać, bo obserwując lament, jaki powstał na forach i sieciach społecznościowych, mało kto zagłębił się w treść przepisów, czytając jedynie krzykliwe nagłówki. W skrócie można powiedzieć tak:

Nikt Wam porno nie zablokuje, jeśli sami nie będziecie chcieli!

Media w Polsce krzykliwymi nagłówkami straszą przed rządową blokadą porno, tyle że zagłębiając się w szczegóły jasno widać, że nikt Wam porno nie wyłączy. Blokada jest dobrowolna, na wniosek użytkownika i ułatwi wprowadzenie ograniczeń w domach, gdzie nie każdy umie ustawić i skonfigurować DNS'y na routerze.

Ustawa mówi o wprowadzeniu narzędzi i tylko tyle. Wszelkie blokady mają być domyślnie wyłączone, co podkreślił Minister Cyfryzacji na Twitterze, a operatorzy mogą jedynie zachęcać do ich włączenia. Oznacza to, że jeśli użytkownik sam nie wystąpi o włączenie blokady na jego urządzeniach, to nikt odgórnie takich ograniczeń treści nie nałoży. Blokady są całkowicie dobrowolne. O co więc ten cały lament? Szczerze mówiąc, nie wiem, ale się domyślam... Sam projekt został mocno rozdmuchany i jest demonizowany w mediach, które przedstawiają sprawę jako przesądzoną i przedstawiającą rząd, jako tych, co odbiorą Polakom kolejną rozrywkę. Nic bardziej mylnego...

Nie chcecie płacić za apki, DNS'ów nie ustawicie? Telefon do operatora i on ograniczy treści dla dorosłych...

Oczywiście część użytkowników podkreśli, że są inne rozwiązania jak choćby aplikacje AdGuard, które również filtrują porno, a także dodatkowo wycinają reklamy. Owszem, ale część z nich jest płatna, a w dodatku wymagają instalowania osobno dla każdego urządzenia i nie każdy sobie poradzi z konfiguracją. Dodatkowo część z nich dzieci łatwo odinstalują. Są jeszcze DNS'y... Tyle że to już w ogóle wyższa szkoła jazdy dla większości Polaków. W przypadku rządowego projektu mamy rozwiązanie darmowe, które można włączyć dla całego domu (dostawca stacjonarnego internetu), a zostawić sobie wolność na przykład na komórkach...

Jeśli ustawa przejdzie głosowanie w Sejmie i podpisze ją prezydent, zostanie wprowadzona od 1 września. Patrząc na to wszystko z dystansu, pomysł wcale nie jest zły i nie ma się czego obawiać. Powtarzamy kolejny raz - nikt Wam porno nie wyłączy, jeśli sami o to nie zawnioskujecie. I w takiej formie jest to sensowne rozwiązanie.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Nikt Wam porno nie zabierze. Polska rządowa blokada nie taka straszna, jak ją malują

 0