Strony oferujące wymiany plików są wciąż niezwykle popularne i pomimo starań wielu agencji państwowych, firm, a nawet prywatnych osób, ten sposób dzielenia się materiałami jest daleki od wymarcia. Dla wielu osób strony takie oferują możliwość przenoszenia plików pomiędzy systemami, czy też pomiędzy użytkownikami, zwłaszcza gdy pliki są zbyt duże, by korzystać z konwencjonalnych metod. Dla innych to idealne miejsce by pobierać nielegalne, bądź chronione prawem autorskim materiały. W tym jednak nietypowym przypadku, pewien przedsiębiorczy prawnik z USA przyznał się do celowego wysyłania chronionych prawem autorskim materiałów na serwisy wymiany plików, mając ukryty w tym wszystkim cel - pozwać, a w zasadzie wymusić pieniądze od każdego, kto taki materiał pobrał. Copyright trolling wszedł na całkiem nowy poziom.
W Polsce widzieliśmy podobne akcje masowego pozywania osób pobierających nasze rodzime, często wątpliwej jakości, produkcje filmowe - głównie kiepskie komedie. Zasada była podobna, list z wymuszeniem opłaty, albo pozew.
Paul Hansmeier, bo tak nazywa się prawnik, który mając już spore doświadczenie zawodowe, został w 2010 roku zatrudniony, by upewnić się, że tworzone przez producentów z branży pornograficznej filmy są odpowiednio chronione przed piratami internetowymi. W pewnym momencie jednak, zaledwie rok po prowadzeniu legalnie działalności w pornobiznesie, zaradny prawnik wpadł na pomysł, że szybszym i pewniejszym sposobem na łapanie piratów będzie, jeśli on sam wyśle chronione pliki i będzie monitorował kto je pobiera. Od tego momentu sprawa była prosta. Hansmeier wysyłał ultimatum - płać 3000 dolarów USD, albo czekaj na pozew sądowy. Mało kto przecież chciałby się tłumaczyć publicznie, czemu pobierał "Napalone studentki w takiej i takiej konfiguracji". Co więcej Paul Hansmeier postanowił się osobiście zabawić w producenta filmów porno. Udostępniając stworzone przez siebie materiały, zarabiał jeszcze więcej.
W międzyczasie powołał do życia kilka firm, których jedynym celem istnienia było pranie pieniędzy i przesyłanie ich do firmy prawniczej. W 2016 roku Hansmeier i pomagający mu współpracownik John Steele usłyszeli zarzut oszustwa na dużą skalę. Steele przyznał się na początku 2017 roku do siedmiu stawianych mu zarzutów i rozpoczął współpracę oskarżycielami. Hansmeier miał stanąć przed sądem na początku przyszłego miesiąca, jednak jego przyznanie się do winy sprawia, że proces się nie rozpocznie, a zamiast tego sędzia zdecyduje o wyroku. Za swoją działalność prawnik może otrzymać nawet karę ponad 10 lat więzienia. Jednym z warunków pójścia na ugodę i przyznania się do oszustwa, wymuszania i prania pieniędzy, był zapis, że Hansmeier nie spędzi w więzieniu więcej niż 150 miesięcy. W ciągu kilku lat istnienia firma Hansmeiera zarobiła na nielegalnej działalności ponad 3 miliony dolarów USD, które mają być zwrócone pokrzywdzonym - i jest to kolejny z warunków ugody.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Prawnik celowo udostępniał filmy porno, by potem pozwać pobierających