Minęło niewiele czasu od ogłoszenia nominacji Lip-Bu Tana na stanowisko nowego dyrektora generalnego Intela, a w mediach już wypływają informacje, które rzucają niekorzystne światło na jego przyszłość na czele giganta technologicznego.
Tan od lat inwestuje w setki chińskich firm technologicznych - również te, które mają powiązania z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą (PLA), chińskim przemysłem wojskowym i służbami nadzoru publicznego. Analiza dokumentów korporacyjnych z USA i Chin, przeprowadzona przez dziennikarzy agencji Reuters, wskazuje, że Lip-Bu Tan kontroluje bezpośrednio lub pośrednio udziały w ponad 600 chińskich firmach, a wartość tych inwestycji przekracza 200 milionów dolarów. Wiele z tych podmiotów współpracuje z PLA jako dostawcy, kontrahenci lub oferenci w przetargach wojskowych.
„To poważny problem bezpieczeństwa narodowego. Trudno zrozumieć, jak osoba o tak głębokich powiązaniach z chińskim przemysłem technologicznym może kierować firmą współpracującą z Departamentem Obrony USA” - Andrew King, partner w Bastille Ventures.
Najwięcej inwestycji Tan zrealizował za pośrednictwem założonej przez siebie w 1987 roku firmy venture capital Walden International. Poza tym wykorzystywał też podmioty zarejestrowane w Hongkongu: Sakarya Limited (której jest jedynym właścicielem) oraz Seine Limited, kontrolowaną przez Walden. Niektóre inwestycje Tana są współdzielone z chińskimi funduszami państwowymi oraz grupami inwestycyjnymi wspieranymi przez lokalne władze.
Kontrowersyjne firmy na liście
Zgodnie z raportem Reutersa, Tan zainwestował m.in. w firmy, które zostały objęte amerykańskimi sankcjami lub trafiły na listy podmiotów ograniczonych Departamentu Handlu i Skarbu USA, takie jak SMIC – największy chiński producent układów scalonych, kluczowy element chińskiej strategii niezależności technologicznej, QST Group – producent czujników, które znaleziono w rosyjskich dronach bojowych zestrzelonych nad Ukrainą, czy Dapu Technologies – dostawca rozwiązań elektronicznych dla chińskiej armii.
Choć posiadanie udziałów w tych firmach nie jest nielegalne, o ile nie znajdują się one na formalnych listach sankcyjnych, rodzi to poważne dylematy etyczne i pytania o potencjalny konflikt interesów – zwłaszcza w świetle bliskiej współpracy Intela z amerykańskim sektorem obronnym.
Intel milczy, ale napięcie rośnie
Intel, zapytany o sprawę, odmówił komentarza na temat konkretnych inwestycji swojego nowego prezesa. Firma oświadczyła jedynie, że Lip-Bu Tan wypełnił wszystkie wymagane deklaracje majątkowe zgodnie z przepisami SEC (U.S. Securities and Exchange Commission).
Stephen Diamond, profesor prawa na Uniwersytecie Santa Clara, dodał, że zarząd Intela powinien „traktować te kwestie priorytetowo”, biorąc pod uwagę napięcia geopolityczne i znaczenie półprzewodników w kontekście rywalizacji USA–Chiny.
Inni widzą atut, nie problem
Nie wszyscy jednak postrzegają przeszłość inwestycyjną Tana jako zagrożenie. Stacey Rasgon, analityk w firmie Bernstein, przypomina, że Tan to jedna z najbardziej szanowanych postaci w Dolinie Krzemowej i człowiek, który odegrał istotną rolę w rozwoju sektora półprzewodników. „Ma ogromne doświadczenie, zna rynek azjatycki jak nikt inny. Dla Intela to może być szansa, nie problem.”
Mimo tych głosów poparcia, wielu obserwatorów nie ukrywa, że moment ujawnienia informacji o powiązaniach Tana z firmami objętymi sankcjami nie jest najlepszy – szczególnie w kontekście rosnącego nacisku Waszyngtonu na ograniczanie eksportu technologii do Chin.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Prezes Intela Lip-Bu Tan inwestuje w firmy powiązane z chińskim wojskiem