Rosja może zablokować YouTube, Facebooka i Twittera

Jak informuje Financial Express, rosyjski parlament stworzył projekt ustawy uderzającej w amerykańskie platformy społecznościowe. W praktyce państwowe organy regulacyjne będą mogły zablokować Facebooka, Twittera czy YouTube, jeśli platformy te będą w ocenie władz cenzurować rosyjskie treści. Przyczyną powstania ustawy są ponoć skargi na amerykańskie portale społecznościowe. Ustawa wyszła już z Dumy Państwowej i teraz trafi do izby wyższej, czyli Rady Federacji. Nie wiadomo dokładnie jak sprawa potoczy się dalej, ale należy przypuszczać, że przepchnięcie projektu przez Radę Federacji to tylko formalność. W walce z gigantami social media Rosji z pewnością pomaga fakt, że również Wielka Brytania zamierza mocniej regulować treść pojawiającą się w mediach społecznościowych firm ze Stanów Zjednoczonych.

Jak informuje Financial Express, rosyjski parlament stworzył projekt ustawy uderzającej w amerykańskie platformy społecznościowe. W praktyce państwowe organy regulacyjne będą mogły zablokować Facebooka, Twittera czy YouTube.

Warto wspomnieć, że Facebook oraz Google borykają się z oskarżeniami o praktyki antymonopolowe w USA. Portale społecznościowe w ostatnim czasie walczą również z dezinformacją dotyczącą pandemii COVID-19. Trójka gigantów technologicznych współpracuje z grupami naukowców oraz agencjami rządowymi w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Indiach, Hiszpanii, Argentynie, Afryce oraz Kanadzie, by stworzyć skuteczny system reagowania na tego rodzaju fake newsy. Facebook zakazał udostępniania na stronie reklam zniechęcających do szczepień i promował materiały związane ze szczepionkami przeciw grypie. Podobnie postępuje YouTube, aczkolwiek jednocześnie platforma stwierdziła, że odmówi kasowania filmów, które wyrażają tylko "ogólne obawy".

Ewentualna blokada Facebooka, Twittera i YouTube przez rosyjskie władze nie jest niczym zaskakującym w przypadku, gdy spojrzymy na RuNet, który może doprowadzić do odłączenia Rosji od globalnej sieci. W ubiegłym roku przeprowadzono nawet udane testy tego internetu, choć sam pomysł nie podoba się niektórym ekspertom. Uważają oni, że może to prowadzić do jeszcze większego rozpadu światowego internetu. Taki pogląd ma profesor Alan Woodward z University of Surrey. Stwierdził on, iż coraz częściej państwa autorytarne pragną kontrolować dostęp do informacji, jaki mają ich obywatele zaś idealnym tego przykładem są Chiny czy Iran.