Scenarzysta Dragon Age: Electronic Arts powinno podążać śladem Baldurs Gate i słuchać graczy

Po ponad dekadzie oczekiwań fani serii Dragon Age doczekali się nowej odsłony – Dragon Age: The Veilguard, która zadebiutowała pod koniec 2024 roku. Niestety, mimo ogromnych nadziei i długiego okresu produkcji, gra spotkała się z mieszanymi reakcjami, a wielu graczy i krytyków uznało ją za produkt problematycznego cyklu rozwoju. Przyczyną tego był fakt, że Electronic Arts (EA) początkowo planowało uczynić ją grą-usługą (live-service), zanim ostatecznie postanowiono powrócić do klasycznej formy rozgrywki dla jednego gracza.

EA liczyło na więcej, fani pozostali sceptyczni

Reakcje na The Veilguard szybko skupiły się na jego niemal nieuniknionych naleciałościach modelu live-service, który przez długi czas wisiał nad projektem. EA w swojej analizie wyników finansowych przyznało, że gra „nie dotarła do wystarczająco szerokiej publiczności” oraz że „gracze coraz częściej poszukują funkcji współdzielonego świata i głębszego zaangażowania”. To zdanie zdawało się sugerować, że firma wciąż postrzega gry-usługi jako klucz do sukcesu, wywołując falę krytyki wśród fanów klasycznych RPG.

David Gaider krytykuje podejście EA

W odpowiedzi na tę sytuację głos zabrał David Gaider – jeden z głównych twórców Dragon Age: Origins, który odegrał kluczową rolę w kreowaniu serii. W swoich komentarzach na platformie społecznościowej Bluesky Gaider wyraził zaniepokojenie kierunkiem, w jakim zmierza branża gier. Zauważył, że duże firmy coraz częściej kierują się wyłącznie perspektywą maksymalizacji zysków, zamiast skupiać się na faktycznych oczekiwaniach graczy.

„Dyrektorzy analizują obecne trendy rynkowe i widzą ogromne przychody z dużych gier akcji i live-service. W ich oczach oznacza to, że zespół programistów powinien się do tego dostosować – nie dlatego, że tego chcą gracze, ale dlatego, że istnieje szansa na kolosalne zyski, jeśli projekt się powiedzie” – napisał Gaider.

Veilguard w pierwotnej wersji miało być tytułem wieloosobowym, ale ostatecznie BioWare postanowiło wrócić do korzeni i skupić się na doświadczeniu dla jednego gracza. Pomimo tej decyzji, gra wciąż nosi ślady wcześniejszych ambicji związanych z live-service, co według Gaidera jest dowodem na błędne podejście EA do produkcji. „Stwierdzenie, że brak elementów obsługi na żywo przyczynił się do słabszego wyniku The Veilguard, jest krótkowzroczne i samolubne” – skomentował były deweloper BioWare.

Na zakończenie swojej analizy Gaider dodał radę, którą skierował zarówno do BioWare, jak i do samego EA: „Spójrzcie na to, co Dragon Age zrobiło najlepiej w momencie, gdy sprzedawało się najlepiej. Podążajcie za przykładem Larian i postawcie na to. Publiczność wciąż tam jest. I czeka”.

Baldur’s Gate 3 jako wzór do naśladowania

Gaider odnosi się tutaj do ogromnego sukcesu Baldur’s Gate 3, które w 2023 roku okazało się jednym z największych hitów na rynku gier RPG. Dzięki świetnej narracji i klasycznej rozgrywce dla jednego gracza tytuł Larian Studios zdobył rzesze fanów i udowodnił, że istnieje ogromny popyt na dobrze napisane, nieliniowe RPG.

BioWare mogłoby pójść podobną drogą, gdyby otrzymało odpowiednią swobodę twórczą i zasoby do stworzenia gry, która naprawdę oddaje ducha serii Dragon Age. Niestety, patrząc na obecne priorytety EA, można się obawiać, że kolejna część Mass Effecta, a także ewentualne przyszłe odsłony Dragon Age, będą musiały zmierzyć się z coraz większą presją dotyczącą implementacji elementów live-service.