Na próżno próbowaliście kupić konsolę PlayStation 5 lub Xbox Series X przed świętami? Nie mieliście też szczęścia z Nintendo Switch OLED, kartami graficznymi lub rzadkim modelem sneakersów od Nike? Nie da się ukryć, że podaż tych (i wielu innych) produktów jest zbyt mała, a do tego dochodzi jeszcze problem ze spekulantami, zwanymi też skalperami, którzy błyskawicznie wykupują kolejne partie produktów rzucanych do sklepów. Jeden z nich postawił zabrać głos sprawie, broniąc zaradności młodych przedsiębiorców.
Jack Bayliss to 24-latek, który zrobił interes na sprzedaży konsol do gier i innych przedmiotów z dużą przebitką. Jest on właścicielem Aftermarket Arbitrage, strony, która śledzi zapasy detaliczne trudnych do zdobycia przedmiotów. Subskrybenci płacą mu 30 funtów miesięcznie za „wiodące w branży narzędzia do monitorowania uzupełniania zapasów” i inne korzyści, takie jak wsparcie na żywo 24/7. A ci, którzy zdecydują się na roczny abonament w wysokości 300 funtów, otrzymują dodatkowe korzyści, takie jak usługi automatycznej kasy i cotygodniowe prezenty.
Jack Bayliss to 24-latek, który zrobił interes na sprzedaży konsol do gier i innych przedmiotów z dużą przebitką.
Już samo świadczenie takich usług zapewne sprawia, że u wielu osób gotuje się krew w żyłach, ale w rozmowie z Sky News Bayliss dolewa oliwy do ognia i porównuje tę praktykę do rynku akcji, mówiąc, że ten sposób na życie „jest bardzo zgodny z moim moralnym kompasem jako osoby”. Jego zdaniem, wszystko odbywa się w duchu kapitalizmu. „Jeśli spojrzysz na giełdę i w momencie, gdy zobaczysz okazję do arbitrażu, w której ktoś myśli, że składnik aktywów jest niedowartościowany, inwestorzy rzucą się na niego i odrzucą ten zysk. Dokładnie to robimy” – wyjaśnia Bayliss. „Spójrz na każdy krok w łańcuchu dostaw. Ktoś gdzieś dodaje wartość. Nie jest sprzedawany po kosztach. To kapitalizm” – dodaje.
Dalej uzasadnia praktykę skalpowania, wskazując, że przedmioty takie jak PS5 i Xbox Series X nie są niezbędnymi do funkcjonowania, to luksusowe towary. Dlatego, jeśli kogoś stać na zapłacenie sugerowanej ceny detalicznej, może być także w stanie zapłacić powyżej ceny katalogowej.
Oczywiście nie każdy może, a Bayliss mówi, że powinniśmy pomyśleć o skalperach i ich dzieciach. Przywołuje przykłady skalperów, którzy odnieśli sukces i spłacają długi hazardowe, remontują swoje domy, rzucają pracę i spędzają więcej czasu ze swoimi dziećmi. Dla niektórych jest to poboczny zarobek, a inni pracują w pełnym wymiarze godzin. „To, co robią, to bycie przedsiębiorcami, wychodzą, generują dochód i robią coś, co 90 procentom populacji nie przeszkadza” – mówi Bayliss.
Niektórzy z pewnością zgodzą się z tym uzasadnieniem, podczas gdy inni poczują się nim urażeni, szczególnie po opublikowaniu zdjęcia w mediach społecznościowych, na którym Bayliss siedzi przed stosami konsol. A co z botami? Prawdopodobnie najbardziej zaskakującą rzeczą jest oszacowanie, że 95 procent z 1500 subskrybentów jego witryny unika korzystania z botów do ręcznych zakupów.
Idzie o krok dalej i mówi, że wszelkie przepisy, które mogą pojawić się w celu zakazania botów, przyniosłyby mu korzyści, głównie dlatego, że oznaczałoby to mniejszą konkurencję dla niego i jego subskrybentów. Niezależnie od naszego zdania na temat tego procederu, interesujące jest poznanie perspektywy osób po drugiej stronie.
Zobacz także:
- NVIDIA odblokowuje GPU System Processor w swoich grafikach. Funkcja zwiększa wydajność
- PayPal pozwany za zamrażanie kont użytkownikom i przejmowanie środków
- Szef Intela: Oglądamy AMD w lusterku wstecznym, nigdy więcej w przedniej szybie
Pokaż / Dodaj komentarze do: Skalper konsol: Złościsz się na spekulantów? Pomyśl o dzieciach