Sony zamierza używać PlayStation VR w salonach gier i parkach rozrywki

Technologia Wirtualnej Rzeczywistości to potencjalnie niezwykle dochodowy interes. Sony pragnie poszerzyć swoją ofertę i zaproponować swój headset do VR w miejscach publicznych.

Wall Street Journal donosi, że w oczach japońskiej korporacji PlayStation VR sprzedaje się wolniej niż zakładano, a co za tym idzie Sony pragnie bardziej zaszczepić ten produkt w szerszej świadomości, tworząc specjalne centra rozrywki i udostępniając urządzenia do wirtualnej rzeczywistości w salonach gier wideo czy nawet parkach rozrywki. VR jest już używane w tego typu miejscach, między innymi w Chinach, Azji czy Stanach Zjednoczonych. Na przykład IMAX wybudował w Los Angeles centrum VR, które jest połączeniem kinowych multipleksów wraz z salonami gier. Na wyposażeniu są tam headsety HTC Vive i Starbreeze VR. W najbliższej przyszłości gigant kinowej rozrywki ma zamiar wybudować więcej lokali tego typu.

Po PlayStation VR sięgnęło więcej osób, niż po HTC Vive i Oculus Rift razem wzięte (wg SuperData). Nic dziwnego, zważywszy na fakt jak bardzo popularne jest PS4.

W wyścigu o supremację na polu Wirtualnej Rzeczywistości, nietrudno domyślić się, że firmy używają najrozmaitszych środków, aby wyeksponować swoją markę. Zatem potencjalne plany Sony nikogo nie powinny zdziwić, zwłaszcza, że PlayStation jest w zasadzie ich jedyną liczącą się obecnie marką - marką, która jednocześnie mogłaby sprawić, że mariaż wytwórni filmowej Sony Pictures z Sony Interactive Entertainment (SIE - filią firmy odpowiadającą za m.in. gry wideo) nabrałby sensu. Z drugiej strony, fragment, w którym WSJ wspomina o lekkim rozczarowaniu firmy z tempa, w jakim sprzedaje się PlayStation VR budzi wątpliwość i przeczy lutowemu wywiadowi New York Times z prezesem SIE, Andrew Housem. Walijski biznesmen wyjawił wtedy, że do lutego 2017 sprzedało się 900,000 sztuk PS VR, podczas gdy japońska korporacja zakładała okrągły milion do połowy kwietnia. Sony nie wystosowało jeszcze żadnego oficjalnego oświadzenia w tej sprawie, a więc doniesienia Wall Street Journal należy traktować z należytym dystansem.