Stworzyli darmową alternatywę dla wadliwego i drogiego systemu szkolnego. Miasto nasłało policję

Stworzyli darmową alternatywę dla wadliwego i drogiego systemu szkolnego. Miasto nasłało policję

Skolplattformen -  oficjalny system szkolny miasta Sztokholm jest określany przez użytkowników jako prawdziwa katastrofa. Platformie brakuje właściwie wszystkiego od intuicyjnego interfejsu zaczynając, na bezpieczeństwie danych kończąc. Udana próba stworzenia darmowej alternatywy spotkała się ze zdecydowanym oporem miasta.

Uruchomiony w 2013 r. system miał ułatwić życie  500000 dzieciom, nauczycielom i rodzicom w Sztokholmie i być szkieletem wszystkich rzeczy związanych z edukacją, od rejestrowania obecności i ocen do komunikacji między rodzicami i nauczycielami. Platforma to złożony system, który składa się z trzech różnych części, zawierających 18 pojedynczych modułów, utrzymywanych przez pięć firm zewnętrznych. Rozległy system jest używany przez 600 przedszkoli i 177 szkół, z oddzielnymi loginami dla każdego nauczyciela, ucznia i rodzica. Problem w tym, że ten moloch, którego koszt wyniósł ponad miliard koron szwedzkich (117 milionów dolarów), nie działa. Zwykłe czynności jak pozyskiwanie informacji, czy zgłaszanie nieobecności są dla rodziców prawdziwym koszmarem.

Programista zdenerwowany na wiecznie niedziałającą i kosztującą miliard koron szwedzkich (117 mln USD) aplikację szkolną postanowił stworzyć darmową alternatywę open-source. Udało mu się. W podziękowaniu miasto nasłało na niego policję i liczne kontrole.

Sztokholmska Rada Edukacji została nawet ukarana grzywną w wysokości 4 mln koron  za "poważne niedociągnięcia" w Skolplattformen. Szwedzki regulator danych, znalazł poważne błędy w platformie, które spowodowały wyciek danych setek tysięcy rodziców, dzieci i nauczycieli. W niektórych przypadkach do danych osobowych można uzyskać dostęp z wyszukiwarki Google.

W październiku 2020 r. Christian Landgren, programista i dyrektor generalny szwedzkiej firmy konsultingowej Iteam, a prywatnie ojciec trójki dzieci, stwierdził, że ma dość tracenia czasu na Skolplattform i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Napisał do władz miejskich z prośbą o udostępnienie API platformy. Czekając na odpowiedź poddał jednak system inżynierii wstecznej i w ciągu zaledwie kilku godzin uzyskał efekty. "Miałem informacje na ekranie ze szkolnej platformy. A potem zacząłem budować API na bazie ich kiepskiego API" - powiedział.

Landgren połączył siły z innymi programistami i rodzicami Johanem Öbrinkiem i Erikiem Hellmanem w celu stworzenia wersji open-source Skolplattformen, z której mogliby korzystać sfrustrowani rodzice w całym Sztokholmie. Opierając się na wcześniejszych pracach Landgrena stworzyli warstwę na wierzchu istniejącej, wadliwej Skolplattformen. Rezultatem była Öppna Skolplattformen, aplikacja, której kod jest publikowany na licencji open-source w serwisie GitHub. Miasto, zamiast przyjąć rozwiązanie, zareagowało oburzeniem i nazwało działania "nielegalnymi". Urzędnicy zaczęli rzucać kłody pod nogi programistom, angażując organy ochrony danych, szkalując aplikację wśród rodziców, a nawet zmienili API i zaangażowali śledczych ds. cyberprzestępczości.

Öppna Skolplattformen była podobno aktualizowana siedem razy, aby nadążyć za sabotażami ze strony miasta, które ciągle wprowadzało zmiany. Powołano nawet specjalną grupę zadaniową, która miała zająć się problemem Öppna Skolplattformen. W miarę rozwoju sporu popularność alternatywnej aplikacji rosła, w tym liczba osób zaangażowanych w jej rozwój. Współzałożyciele Landgren i Öbrink twierdzą, że nad rozwojem aplikacji pracowało nawet 40 osób. Ta grupa wolontariuszy znalazła i usunęła błędy, opracowała funkcję wyszukiwania i przetłumaczyła aplikację na różne języki. Zgłosili również potencjalne problemy z bezpieczeństwem oficjalnej aplikacji, mimo że miasto działało przeciwko nim. 

Wiele przeglądów bezpieczeństwa ze strony różnych regulatorów, agencji bezpieczeństwa i policji nie potwierdziło obaw o wycieki danych osobowych. Raport policyjny, udostępniony WIRED przez Landgrena, odnosi się do przeglądu bezpieczeństwa, który został zlecony przez miasto i zakończony 17 lutego 2021 roku. Przegląd wykazał, że aplikacja open source nie wysyła żadnych poufnych informacji do stron trzecich i nie stanowi zagrożenia dla użytkowników. Raport policyjny poszedł dalej i właściwie oczyścił deweloperów Öppna Skolplattformen. "Wszystkie informacje, z których korzystała Öppna Skolplattformen, są informacjami publicznymi, które miasto Sztokholm dobrowolnie rozpowszechniało" – napisano.

Pomimo sporów, Öppna Skolplattformen wykracza poza granice Sztokholmu i pojawia się zainteresowanie w innych częściach Szwecji, gdzie takie platformy szkolne są obsługiwane przez poszczególne miasta. Lena Holmdahl, dyrektor ds. edukacji w Sztokholmie, mówi, że miasto działało zgodnie ze swoimi obowiązkami wobec dostawców, studentów i pracowników. Sztokholm musiał wycofać się ze swoich zarzutów, a teraz w obliczu naporu ze strony rodziców, będzie musiał zweryfikować swoje wydatki i prawdopodobnie zawrzeć umowę z ekipą Landgrena.

Landgren twierdzi, że miasta nie powinny tworzyć ogromnych projektów IT, które mają duże szanse na niepowodzenie. Władze powinny również udostępniać publicznie API, aby obywatele mogli sami tworzyć aplikacje, które niejednokrotnie będą lepsze niż oficjalne rozwiązania.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Stworzyli darmową alternatywę dla wadliwego i drogiego systemu szkolnego. Miasto nasłało policję

 0