Sytuacja ze Switch 2 robi się coraz bardziej absurdalna. Z jednej strony piszemy o banach dla graczy, którzy zdecydowali się na zakup gier z drugiej ręki, a tymczasem inni bawią się najlepsze korzystając z nieoficjalnych kartridży.
Użytkownik Reddita twierdzi, że po aktualizacji 1.2.2 do Mig Flash, korzystał z nieoficjalnego kartridża na konsoli Nintendo Switch 2, grał online na kopiach zapasowych i... nie dostał bana. Ale czy rzeczywiście udało mu się przechytrzyć Nintendo, znane z bezwzględnej ochrony swojej własności intelektualnej?
Mig Flash – wygoda czy furtka dla piractwa?
Mig Flash to programowalny kartridż, zaprojektowana z myślą o konsolach Nintendo Switch i Switch 2. Jej główne zastosowanie to tworzenie legalnych kopii zapasowych fizycznych gier. Mig Flash pozwala użytkownikom zgrać nawet kilkanaście tytułów na jeden nośnik, co znacząco ułatwia granie w podróży.
Problem w tym, że urządzenie może być również wykorzystywane do piractwa, czyli odtwarzania nielegalnych kopii gier. Nintendo nie pozostaje wobec tego obojętne. Już w 12 dni po premierze Switcha 2, firma zaczęła banować konsole, na których wykryto korzystanie z Mig Flasha, nawet jeśli użytkownik zgrywał tylko swoje własne gry.
Użytkownik Reddita twierdzi, że po aktualizacji 1.2.2 do Mig Flash, korzystał z nieoficjalnego kartridża na konsoli Nintendo Switch 2, grał online na kopiach zapasowych i... nie dostał bana.
Still not banned
byu/SadInside6533 inswitch2hacks
Aktualizacja 1.2.2 – kartridż nie do wykrycia?
1 lipca producent Mig Flash wypuścił dużą aktualizację firmware’u, która, według deklaracji, sprawia, że kartridż jest „praktycznie nie do odróżnienia” od oryginalnego Nintendo. Po wykryciu drobnych błędów w wersji 1.2.1, już 9 lipca pojawiła się poprawka 1.2.2.
To właśnie z niej korzysta wspomniany użytkownik Reddita, który chwali się, że "zgrał 20 gier i grał we wszystkie online", nie napotykając żadnych konsekwencji. Brzmi obiecująco? Niekoniecznie. Inni internauci przestrzegają, że to tylko kwestia czasu, zanim Nintendo wyśledzi jego konsolę i zablokuje ją na dobre.
Ryzyko istnieje – nawet przy legalnym użyciu
Mig Flash oficjalnie nie daje żadnej gwarancji bezpieczeństwa. Firma ostrzega, że korzystanie z urządzenia odbywa się na własne ryzyko. Nawet jeśli urządzenie jest aktualnie niewykrywalne, każde połączenie z siecią to potencjalna droga do bana.
Sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana przez przypadki, w których użytkownicy kupują używane gry na eBayu i... również zostają zbanowani. Jak to możliwe? Czasem oryginalna gra została wcześniej „zgrana” i wykorzystana równocześnie na dwóch urządzeniach, co Nintendo uznaje za naruszenie regulaminu. Jeden z twórców treści opisał, że został zbanowany po zakupie starego tytułu, który, jak się później okazało, był użyty wcześniej z Mig Flashem.
Czy warto ryzykować?
Mimo że część użytkowników, jak wspomniany Redditor, twierdzi, że „wszystko działa”, to historia nauczyła nas jednego: Nintendo nie odpuszcza. Nawet jeśli technologia chwilowo omija zabezpieczenia, aktualizacje systemu i zmiany polityki mogą szybko zmienić zasady gry.
Z drugiej strony, użytkownicy, którzy padli ofiarą oszustw i udowodnią swoją niewinność (np. kupując nieświadomie zmodowaną grę), mogą liczyć na odwołanie bana przez Nintendo. W przypadku świadomego użycia Mig Flasha, taki akt łaski raczej nie wchodzi w grę.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Switch 2 na krawędzi absurdu. Piraci grają online, legalni gracze dostają bany