Nowa konsola japońskiego giganta, Switch 2, może okazać się największym ciosem dla sceny hakerskiej od lat. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, który został niemal natychmiast złamany i stał się symbolem masowego piractwa, nowa generacja przenośnego sprzętu Nintendo wydaje się znacznie lepiej zabezpieczona. Wczesne próby obejścia systemu kończą się blokadami, frustracją i – jak się okazuje – konsekwencjami trudnymi do odwrócenia.
Oryginalny Nintendo Switch, wydany w 2017 roku, zyskał (nie)sławę jako jedna z najbardziej podatnych na piractwo konsol ostatnich lat. W szczytowym momencie hakerzy grali w największe hity Nintendo na kilka tygodni przed ich premierą, korzystając z podatności sprzętowych, które okazały się niemal niemożliwe do załatania po wypuszczeniu urządzenia na rynek. W odpowiedzi na tę porażkę Nintendo zapowiedziało radykalne kroki przy projektowaniu nowej konsoli – i wygląda na to, że dotrzymało słowa.
Od premiery Switcha 2 na początku czerwca, społeczność hakerska intensywnie testuje nowe urządzenie w poszukiwaniu luk. Dotychczasowe próby obchodzenia zabezpieczeń nie tylko kończą się niepowodzeniem, ale prowadzą do natychmiastowych blokad konsoli i utraty dostępu do usług online.
Flash kartridże bez szans
Jednym z pierwszych testowanych przez hakerów narzędzi był kartridż flash, znany z wcześniejszych generacji konsol. Urządzenie to umożliwiało ładowanie nieautoryzowanych kopii gier z kart pamięci, imitując oryginalne nośniki. Jak relacjonują użytkownicy Reddita, w przypadku Switcha 2 taka próba kończy się... ekranem tytułowym i brakiem reakcji.
„Mój kartridż nie wczytał się poza ekranem tytułowym po próbie pobrania aktualizacji. Konsola wygląda na zablokowaną, a wsparcie Nintendo twierdzi, że nic nie da się zrobić” – pisze jeden z użytkowników.
Inni podają, że po zidentyfikowaniu próby obejścia zabezpieczeń konsola zostaje automatycznie pozbawiona dostępu do usług takich jak eShop czy tryb online w grach pokroju Mario Kart World. Co więcej, logowanie na konto Nintendo powiązane z wcześniej zbanowaną konsolą również budzi kontrowersje – niektórzy twierdzą, że może to prowadzić do trwałego zablokowania nowego sprzętu.
„Nie jestem piratem, robię kopie zapasowe”
Choć wielu użytkowników zapewnia, że ich działania mają na celu jedynie tworzenie kopii zapasowych zakupionych legalnie gier, Nintendo najwyraźniej nie rozróżnia intencji – każdy nieautoryzowany dostęp do systemu może być podstawą do natychmiastowej blokady konsoli.
„Piractwo to gów#o, sam pracuję w rozwoju oprogramowania. Tylko zabezpieczałem moje gry” – tłumaczy inny z użytkowników Reddita.
Nintendo, zapytane przez media o sytuację, nie wydało jeszcze oficjalnego oświadczenia, jednak wszystko wskazuje na to, że Switch 2 ma zaimplementowane nowe metody wykrywania i reagowania na modyfikacje sprzętowe. Eksperci spekulują, że mogą one obejmować zaawansowaną analizę sygnału z kartridży, aktywne monitorowanie danych systemowych oraz skanowanie kont użytkowników pod kątem nietypowej aktywności.
Walka trwa, ale stawka rośnie
Twórcy popularnych narzędzi wykorzystywanych do łamania zabezpieczeń konsol deklarują, że „pracują nad dostosowaniem swoich rozwiązań do Switcha 2”, ale sami przyznają, że „to nie będzie łatwe zadanie”. W społecznościach hakerskich rośnie niepewność – pojawiają się ostrzeżenia przed podejmowaniem testów na głównych kontach użytkowników, a niektórzy rezygnują z dalszych prób z obawy przed trwałym uszkodzeniem sprzętu.
Czy to oznacza koniec piractwa na konsolach Nintendo? Tego jeszcze nie wiadomo. Ale jedno jest pewne: Switch 2 stawia pierwsze, bardzo skuteczne kroki w stronę tego celu.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Switch 2 odporny na piractwo? Nintendo już banuje konsole