Tak wygląda "samozapłon" elektryka. Uwaga na podpalaczy

Tak wygląda "samozapłon" elektryka. Uwaga na podpalaczy

W zeszłym tygodniu w słowackiej wiosce Miloslavov niedaleko stolicy Bratysławy zapalił się elektryczny Volkswagen ID.3, o czym poinformowała jednostka straży pożarnej. W związku z popularnym mitem o skłonności pojazdów elektrycznych (EV) do samozapłonu, media społecznościowe w tym kraju zalała fala komentarzy skierowanych przeciwko pojazdom elektrycznym.

Lokalne media określiły zdarzenie jako „pierwszy w historii pożar samochodu elektrycznego” w kraju. Okazało się jednak, że auto niemieckiego producenta nie było niczemu winne. Nagrania z kamer bezpieczeństwa z sąsiedniego domu opublikowane przez JOJ TV wykazały, że samochód nie zapalił się samoistnie, ale został podpalony.

Lokalne media określiły zdarzenie jako „pierwszy w historii pożar samochodu elektrycznego” w kraju.

Straż pożarna poinformowała, że ​​w chwili zdarzenia samochód nie był podłączony do ładowarki sieciowej. I chociaż został poważnie uszkodzony (jest nie do naprawienia), to jak na ironię, akumulator przetrwał pożar, nie zapalając się.

Nagranie z kamer monitoringu sugeruje, że samochód został podpalony przez nieznaną osobę, która na krótką chwilę wkradła się na przód pojazdu. Następnie mężczyzna uciekł, a na wideo widoczne były iskry światła.

Mit o łatwopalności pojazdów elektrycznych jest często wykorzystywany jako jeden z głównych argumentów przeciwko przejściu na elektryki. Rynek pojazdów elektrycznych jest wciąż stosunkowo młody i nie ma wystarczającej liczby globalnych danych na temat zdarzeń związanych z pożarami. Jednak analizując te dostępne w kontekście dyskusji na temat zagrożenia pożarowego, wysnuć mocna wnioski na korzyść samochodów elektrycznych względem pojazdów silników spalinowych.

„Wszystkie dane pokazują, że ryzyko zapalenia się pojazdów elektrycznych jest znacznie, znacznie mniejsze, niż ich odpowiedników napędzanych benzyną. Wiele pożarów samochodów benzynowych i wysokoprężnych po prostu nie jest zgłaszanych” – The Guardian cytuje Colina Walkera, szefa brytyjskiego transportu w zespole doradców ds. energii i klimatu.

Na swoją obronę Tesla Elona Muska twierdzi, że w latach 2012–2021 miał miejsce około jeden pożar pojazdu Tesli na każde 210 milionów przejechanych mil w latach 2012–2021, podczas gdy średnia w USA to jeden pożar pojazdu na każde 19 milionów przejechanych mil, co wynika z danych Państwowej Ochrony Przeciwpożarowej Association (NFPA) i Departament Transportu Stanów Zjednoczonych.

Biorąc to pod uwagę, udokumentowano też przypadki, w których pojazdy elektryczne rzeczywiście same się zapalają. Rzecz w tym, że te incydenty najwyraźniej nie są tak powszechne, jak niektórym mogłoby się wydawać i nie mamy jeszcze wystarczającej ilości danych, aby dokonać bardzo dokładnych porównań – na razie. Głównym problemem pozostaje jednak gaszenie elektryków, co po prostu jest trudniejsze i trwa dłużej. 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Tak wygląda "samozapłon" elektryka. Uwaga na podpalaczy

 0