Ren Zhengfei, założyciel i dyrektor generalny Huawei udzielił w ubiegłym tygodniu kilku wywiadów, odpowiadając na umieszczenie jego firmy na amerykańskiej czarnej liście. Rozmawiając z Bloombergiem, stwierdził, że nie oczekuje, ani nie ma nadziei na odwet ze strony chińskiego rządu przeciwko zakazowi wydanemu przez administrację Trumpa. Zhengfei zdecydowanie powiedział, że "przede wszystkim to się nie wydarzy. A po drugie, jeśli tak się stanie, będę pierwszym, który zaprotestuje". Nieustanne zawirowania otaczają markę Huawei w Ameryce, gdzie służby bezpieczeństwa nazywają firmę zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego, przestrzegając, by również zwykli konsumenci trzymali się z dala od ich urządzeń. Inne oskarżenia dotyczą rzekomych kradzieży własności intelektualnej, co również mocno wpływa na niekorzystny wizerunek firmy, nawet jeśli właściwie nie ma żadnego materiału dowodowego, który udowodniły bezsprzecznie winę Huawei.
Trump znany jest z tego, że mówi wiele, często zanim pomyśli. Tym razem przyznał, że oskarżenia przeciw Huawei są strategią w wojnie handlowej z Chinami i wcale nie chodzi tu w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo narodowe.
Prezydent Trump stwierdził ostatnio, że środki podjęte przez jego administrację są bardziej elementem negocjacji handlowych przeciwko Chinom ,niż rzeczywistą reakcją na zagrożenie ze strony Huawei. W takich okolicznościach rozsądne może być zwrócenie się przez szefa Huawei do chińskiego rządu z prośbą o ochronę jego firmy, ale Zhengfei decyduje się na inne podejście. Mówi on, że obecna niepewna sytuacja Huawei jest jak zarządzanie samolotem z dziurą w boku: nie jest to zbyt dobre, ale samolot jest nadal w górze, a firma będzie musiała wprowadzić odpowiednie zmiany. Prezydent Trump w jednym z ostatnich publicznych wystąpień, odpowiedział na pytanie dotyczące chińskiego producenta. "Huawei jest czymś bardzo niebezpiecznym" - powiedział - "z wojskowego punktu widzenia, jest bardzo niebezpieczne".
Trump dodał, że firma może być wykorzystana jako karta przetargowa w porozumieniu handlowym z Chinami. "Możliwe, że nawet Huawei zostanie włączone do jakiejś umowy handlowej. Gdybyśmy zawarli umowę, mógłbym sobie wyobrazić, że Huawei może być zawarte w jakiejś formie, jako część umowy handlowej". Reporter spytał prezydenta, jak by to wyglądało, na co Trump odpowiedział: "Wyglądałoby to bardzo dobrze dla nas", by natychmiast zmienić oświadczenie na "jest zbyt wcześnie, by cokolwiek powiedzieć. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sprawą Huawei z punktu widzenia bezpieczeństwa". Okazuje się więc, że Trump ma dwa powody, by prowadzić krucjatę Huawei. Jednym z nich jest rzekoma kwestia bezpieczeństwa, a drugą, jak przypuszczaliśmy, jest wykorzystanie firmy jako karty przetargowej w wojnie handlowej. Może to być dobrą wiadomością dla Huawei, ponieważ jeśli obie strony zgodzą się na nową umowę handlową, producent smartfonów będzie mógł wrócić do normalnej działalności. Z drugiej strony, kto wie, co siedzi w umyśle Trumpa? To człowiek, który ogłosił w lipcu 2017 roku, że Tim Cook, prezes Apple powiedział mu, że Apple zamierza zbudować w stanach "trzy duże fabryki, piękne fabryki". Apple dotąd nie ma pojęcia, o czym mówił Trump.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Trump: oskarżenie Huawei to taktyczna zagrywka. Huawei nie chce odwetu