Trump przeciwko cenzurze z wykorzystaniem AI. Obiecuje zmienić przepisy Bidena

Podczas niedawnego wiecu w Cedar Rapids w stanie Iowa, były prezydent Donald Trump zadeklarował swoją zamiar odwołania rozporządzenia wykonawczego wydanego przez aktualnego prezydenta Joe Bidena dotyczącego wykorzystania sztucznej inteligencji (AI).

W trakcie wystąpienia, przemieszanego szumem kolejnej kampanii wyborczej w 2024 roku, Trump ostro skrytykował administrację Bidena, szczególnie Sekretarza Bezpieczeństwa Wewnętrznego Alejandro Mayorkasa. Oskarżał Mayorkasa o wykorzystywanie sztucznej inteligencji do tłumienia politycznych dyskusji w kraju. Centralnym punktem wiecu stała się perspektywa zmiany kursu obecnej administracji w kwestii sztucznej inteligencji. W swojej publicznej wypowiedzi Trump jasno wyraził dezaprobatę wobec niedawnych prób dokładnego zbadania potencjalnych zastosowań sztucznej inteligencji. Zapowiedział, że w przypadku powrotu na stanowisko prezydenta anuluje zarządzenie wykonawcze Bidena dotyczące sztucznej inteligencji już od pierwszego dnia, jednocześnie zakazując wykorzystywania AI do cenzurowania wypowiedzi obywateli amerykańskich.

Trump obiecuje anulować rozporządzenie wykonawcze Bidena w sprawie AI, powołując się na obawy przed cenzurą.

Październikowe zarządzenie Bidena spotkało się z mieszanymi reakcjami w całym kraju. Plan obejmował kwestie zapobiegania utracie miejsc pracy, ocenę bezpieczeństwa algorytmów oraz narzędzia do wykrywania obrazów syntetyzowanych przez sztuczną inteligencję. Jednak ekspertom branżowym wydawało się, że plan może być tylko powierzchownym rozwiązaniem, mało prawdopodobnym, by istotnie wpłynął na działania federalne bez odpowiedniego wsparcia legislacyjnego. Niektórzy krytycy widzą w tym ingerencję federalną w zarządzanie sztuczną inteligencją, która wykracza poza jej jurysdykcję.

Sztuczna inteligencja od dawna wzbudza uzasadnione obawy dotyczące moderowania i cenzurowania treści na platformach społecznościowych. Jej wykorzystanie w moderowaniu prywatnych treści rodzi obawy dotyczące ewentualnej cenzury, którą Trump podnosi jako filar swoich argumentów.